piątek, 27 września 2013

Lepiej niż w Polsce, gorzej niż w Polsce

               Dzisiaj zdobędę się na takie małe porównanie tego jak sprawy się mają w Chinach, a jak w Polsce. Pierwsza rzecz dość błacha: załatwienie czegokolwiek w dziekanacie, druga rzecz trochę ważniejsza życiowo, czyli sprawdzenie stanu zdrowia studenta.
               Jako, że każdy student ubiega się o pozwolenie pobytu w Chinach, to w dbałości o "czystość rasową" każdy musi przejść tzw. całościowe badanie zdrowia. Po prostu ludzi z konkretnymi dolegliwościami na dłużej do Chin nie wpuszczą, co by zarazy taki nie roznosił.





               W tym przypadku byłem pod wrażeniem jak sprawnie przebiegła cała procedura. Wprawdzie badań nie było mało- pobranie krwi, moczu, usg, rentgen, ciśnienie wzrok, wzrost, skóra, badanie z diodami przyklejonymi do klatki piersiowej i kończyn( nie wiem jak to nazwać), to wszystko trwało niewiele ponad godzinę. Z pokoju do pokoju, szybko sprawnie. Prawdziwa przyjemność. 
               Oczywiście była to jakaś prywatna klinika, więc poziom też był. Tymbardziej, że cena też była odpowiednia- prawie 500 julków, czyli 250zł. Wyniki też były pomyślne, więc mogę być zadowolony. Chińska Republika Ludowo-Demokratyczna uznała mnie za zdatnego do pobytu na ich terytorium:)

               Druga rzecz, o której chciałem napisać to dziekanat. Każdy mniej więcej zna i pamięta dziekanaty, kolejki na kilometr( szczególnie przy sesji), Panie mniej lub bardziej uprzejme i pomocne. W Chinach jest inaczej: nie ma kolejek(zazwyczaj), pracownik wita uśmiechem i bardzo chce pomóc, no właśnie CHCE, bo na chęciach się niestety kończy!
               Muszę posłuźyć się schematem dziekanatu:



              No i teraz tak! Chciałem się zapisać na kursy opcjonalne. Wchodzę do dziekanatu bez kolejki, w środku też nie było żadnych petentów. Pani z biurka 1 wita mnie uśmiechem. Wspaniale! Mówię jej o co się rozchodzi, na to ona, że to przy biurku nr 2. OK! Pan z biurka 2 wita mnie uśmiechem. Ja powtarzam kwestię, a on na to, że to kolega obok. Potem procedura się powtarza i ląduję u Pani przy biurku nr4. Na moją kwestię mówi, że listy wywieszone są przed wyjściem, a zapisy bezpośrednio u prowadzących. 
              I jak tu się się poirytować?!? Jak się okazało nie byłem jedyny tak potraktowany. Z kilkoma Polakami stwierdziliśmy, że nawet w Polsce takiego badziewia nie ma.
              Siedzą Ci ludzie za tymi biurkami nie mają zielonego pojęcia o niczym. Ludzie przychodzą do nich z ważniejszymi sprawami np. w kwestiach wizowych, a oni każdą odpowiedż poprzedzają słowem "może". Zamykają se biuro 2 godziny przed czasem, bo to święta się zbiżają. O 11 rozkładają koce na biurkach i w kimono z okazji lunchu itd. itp.
              Widać jak tutaj się walczy z bezrobociem. Tworzy się bezużyteczne miejsca pracy, tylko po to żeby wskaźniki były lepsze( chyba jak u nas za komuny). Na campusie np. na każdym skrzyżowaniu pod palemką siedzie mundurowy, czuwa na bezpieczeństwem ruchu. Ruch tutaj to 4 samochody na godzinę i rowery, co prawda dużo, ale kolizji brak.
              Ja nikogo nie krytykuję, tylko czasami kuriozum tego wszystkiego nie pozwala przejść obok:)

                Jak wspomaniałem wyżej zbliżają się święta. Przyszły tydzień będzie wolny od zajęć. Może uda się coś pozwiedzać i pocykać jakieś fotki:)





Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych:
(Fotograficzne inspiracje) Jak się wychowuje dziecie w Chinach
Wyprawa na chiński besen publiczny
Chińskie zabawy na plaży [+18]
Wietnamski Świebodzin



7 komentarzy:

  1. to ile Was jest POLAKÓW na tym uniwersytecie ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że ponad 10, co w sumie czyni nas dość znaczącą reprezentacją tutaj. Do tej pory wydaje mi się, że najwięcej jest Niemcówi i Rosjan.

      pozdr

      Usuń
  2. Moje doswiadczenia jezeli chodzi o 2 tematy ktore opisales:

    1. Testy medyczne - bzdura. To sa po prostu dodatkowe pieniadze. Przyjezdza tylu studentow co roku ze sumy mozna przeliczac w kilkunastu milionach RMB za takie testy. Przyjechalem z moimi testami z zagranicy i musialem zrobic nowe. Wyniki testow? Wcale bym sie nie zdziwil gdyby w innych krajach wyszly jako inne. Takie moje (dosc krytyczne) spojrzenie na te sprawy

    2. Dokladnie. Jedna wielka biurokracja. Nikt nie wie nic i podrozujesz z jednego miejsca na do drugiego i do trzeciego aby zaraz wrocic do pierwszego. Strasznie ciezko jest to obejsc i zalatwic cos od reki. Niestety

    2.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że chodzi głównie o to, żeby zedrzeć trochę kasy, ale mam nadzieję, że chociaż badania i wyniki są robione na poważnie.

      pozdr

      Usuń
  3. Ja nie wiem gdzie studiowałeś w Polsce, ale sytuacja z zapisami na zajęcia to "wypisz-wymaluj" moje studenckie wspomnienia ;)
    pozdrawiam serdecznie studenta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może dlatego potrafię to jakoś przetrawić- w końcu doświadczenia jakieś są:)

      pozdrawiam

      Usuń
  4. Jak wygląda system ochrony zdrowia w Chinach? Czy jest skomputeryzowany? Czy badania, jakie Ci wykonali są gdzieś w systemie, czy tylko na kartce papieru?

    OdpowiedzUsuń