niedziela, 8 września 2013

Xiamen- pierwsze wrażenia

                       Dziś po raz pierwszy wypuściłem się na miasto. Jako, że nikogo tutaj nie znam, to muszę być zadowolony z faktu osiągnięcia dwóch podstawowych celów: starego campusu uniwersyteckiego i plaży.
                       Do tej pory wydział dla obcokrajowców był umieszczony właśnie w tym starym campusie. W tym roku, stety albo niestety, przenieśli nas do nowo wybudowanego campusu trochę na uboczu, poza wyspą Xiamen, czyli sercem miasta. Zastanawiam się teraz "dlaczego do diaska?". Klimat bardzo fajny, bardzo blisko plaży itd. itp. O nowym campusie zrobię osobnego posta, ale generalnie jest "nówka funkiel", jednak bez klimatu, który ma "stara" miejscówka.
                       Xiamen, rzeczywiście, jest miastem innym niż te, które do tej pory w Chinach widziałem. Bardzo dużo tutaj zieleni, ulice są bardzo zadbane. Stawia się na rekreację. Mnóstwo otwartych instalacji rekreacyjnych( siłownie, place zabaw). Do tego ścieżki rowerowe czy biegowe z widokiem na morze. Także na tyle ile mogę powiedzieć po kilku godzinach, to rzeczywiście w takim miejscu musi się dobrze żyć.
                       Plażę też znalazłem, choć co to za wyzwanie znaleźć plażę na wyspie??? Pospacerowałem, poleżałem, pooberwowałem ludzi, zamoczyłem stopy. Jakto na plaży możliwoście dośc ograniczone:)
                       Poniżej wynik moich obserwacji w formie obrazkowej:












                       Poniżej instalacja artystyczna nr 1. Kapelusz skąpany w falach...



                        Instalacja artystyczna nr 2. Dorosły mężczyżna z kółkiem.




                       Instalacja artystyczna nr 3. Mężczyzna na skałach.


                       Instalacja artystyczna nr 4. Krzesło.





                         Poniżej, na poważnie, bardzo ciekawa rzeźba.



                        Tutaj z kolei młoda para w czasie sesji zdjęciowej. W Chinach sesje ślubne robi się kilka tygodni przed ślubem, tak żeby podczas uroczystości goście mogli obejrzeć zdjęcia.
                        Widząc to, pomyślałem, że wybrali sobie mało oryginalne miejsce...






                     ...po chwili wiedziałem już, że miejsce było bardzo oryginalne. Tuż za winklem sezon w pełni, trudno byłoby wcisnąć jeszcze jedną parkę:)




                     Chińczycy mają krytycznego "fisia" na punkcie tychże sesji. Pełen profesjonalizm: fotograf, wizażystka, choreograf i jeszcze "koleś" do pomocy. Zazwyczaj wygląda to dość śmiesznie, mam nadzieję, że chociaż efekty są powalające:)






Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych:
Chińskie zabawy na plaży [+18]
Hainan- chińskie Hawaje
Zatoka Halong
Delta Mekongu





2 komentarze:

  1. Niesamowite zdjecia. Wierzę, że będzie Ci się podobać w Xiamen, bo mnie już się spodobało dzięki samym zdjęciom. Życzę jeszcze raz powodzenia w nauce i poznawaniu Chińczyków i nowego miejsca. Szczerze przyznam, że odrobinę Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak w Chinach, ale po sąsiedzku na Tajwanie efekty bywają naprawdę niezłe. W końcu i stylistka/wizażystka, fryzjer, pan od światła i ustawiania plus profesjonalny sprzęt i program graficzny na końcu.

    Zabawnie wyglądają te wypindrzone dziuńcie popylające w full makijażu, z kiecą w zębach i japonkach do kolejnej miejscówki...
    Ostatnio "najmodniejszym krzykiem sezonowego szału" stał się akcent w postaci Żółtej Kaczuszki (akurat w moim mieście wystawiają owo gumowe paskudzctwo).
    Efekt końcowy - z jednej strony lepszy niż statystyczna polska sesja... Ale - po obejrzeniu 20 albumu masz dość, albo (ponieważ Azjaci do siebie podobni) wrażenie dejavu i dnia świstaka... Aczkolwiek na pamiątkę bym chciała sobie taką sesję zorganizować :D

    http://gong-zhu-majia.blogspot.tw/2013/04/weselny-rytua-fotograficzny.html

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń