czwartek, 1 września 2016

Laos- Luang Prabang

                        Tym razem nie odwołali nam autobusu, więc zgodnie z rozkładem ruszyliśmy w kierunku Luang Prabang. Miasto to nazywane jest Perłą Laosu z uwagi na architekturę kolonialną przemieszaną z tradycyjnymi budowlami sakralnymi. Rzeczywiście miasteczko jest ładne, przy tym też bardzo turystyczne, co niektórym może przeszkadzać, ale generalnie każdy kto wybiera się do Laosu ma to miasteczko na swojej liście "mastdusów"
( must do).
                        Niestety od opuszczenia Luang Namtha pogoda przeszła na tryb deszczowy. W Laosie panuje teraz pora deszczowa, więc deszczu pod dostatkiem a nawet za dużo. W Luang Namtha mieliśmy szczęście, potem już mniej.
                        Przez opady nie można nawet było przepłynąć się po Mekongu. Nic dziwnego, bo po większym opadzie woda szybko się podnosiła a środkiem nutru płynęły drzewa i różne inne dziwne elementy krajobrazu.
                       






























Spodobał Ci się ten artykuł?


Oto kilka podobnych:
W wietnamskiej zagrodzie
Delta Mekongu
Zatoka Halong

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Laos- Luang Namtha

                         Pomysł z wycieczką do Laosu był dość spontaniczny. Ot takie tam "gdzie by tu pojechać? A Laos akurat blisko i da się tam dojechać dość tanim kosztem. Od pomysłu do realizacji minęło może 5 dni. Plecaki spakowane, akumulatory naładowane, więc można jechać!
                         Pierwszy etap to pociąg z Chengdu do Kunmingu, jedynie 17 godzin przez całą noc i ranek. Drugi etap to także nocny, ale autobus z Kunmingu do Mengli, już praktycznie na granicy z Laosem. Potem już tylko hop przez granicę, 30 minut samochodem i dotarliśmy do Luang Namtha.
                           Luang Namtha to małe miasteczko jakieś 50 km od granicy z Chinami. Co prawda jest to stolica prowincji, ale sprawia wrażenie większej wioski ew. bardzo małego miasteczka. W Laosie żyje tylko ok. 6,5 mln ludzi, a w największym mieście- stolicy, mieszka tylko 180 000 ludzi.
                             Na szczęście jest to miejsce turystyczne, więc są hostele, restauracje z kanapkami, hamburgerami itd. Wieczorem otwiera się bardzo fajny nocny market, gdzie można zjeść, wypić, zrobić zakupy itd. Generalnie Laotańczycy nie za bardzo "wariują" na widok białego człowieka, nie to co Chińczycy hehe:)
                            W pierwszy dzień wynajęliśmy tylko rowery i zrobiliśmy objazd po okolicy. Gdyby nie wodospad w okolicy to nie byłoby za dużo do zobaczenia. Ten pierwszy dzień minął na aklimatyzację. 
                              Drugi dzień był o wiele ciekawszy. Wynajęliśmy sobie przewodnika, którego zadaniem była oprowadzenie nas po dźungli. Maczety do przedzierania się przez chaszcze, brodzenie w strumyku, lunch prosto z liścia bananowca itp. Właściwie nic spektakularnego się nie wydarzyło, ale kilka widoków, pozytywne zmęczenie sprawiły, że dzień był na plus.
                                  Wieczorem mieliśmy udać się już do Perły Laosu, czyli miasta Luang Prabang. Niestety z uwagi na małe zainteresowanie biletami odwołali nam autobus:( Musieliśmy poczekać do następnego poranka.
















































Spodobał Ci się ten artykuł?

Oto kilka podobnych:
Dyskoteka po Wietnamsku
Wietnamski Świebodzin
Bar Mleczny po wietnamsku