niedziela, 28 czerwca 2015

Shandong- Yantai

                        Yantai, czyli Trzecie z kolei nadmorskie miasto. Szczerze, byłem już znużony tym morzem, pogodą i wszystkim po kolei. Chciałem już wrócić do akademika, porządnie się wyspać, wykąpać itd.
                        Ostatniego dnia wycieczki wreszcie wyszło słońce, choć niestety nie na długo. Miasto jak miasto, ładna promenada wzdłuż morza, kilka ciekawych, wąskich uliczek w starym stylu i tyle. Zdjęć zrobiłem nie za wiele, bo właściwie nie było do czego wyciągać aparatu. 
                        Najciekawszą rzeczą, jaką zobaczyłem był park, a w parku, coś jakby giełda. Rodzice szukają swoim dzieciom dobrego małżonka. Ciekawe, że te dzieci to już raczej starsze modele, większość po 40stce. Sami się nie fatygują, bo zapewne im się nie chce, za to rodzice za wszelką cenę chcą zneleźć patrnera lub partnerkę swoim "dzieciom". Robią to bardzo skrupulatnie, notatniki zapełniają się numerami telefonów, życiorysami, co nowocześniejsi po prostu robią zdjęcia plakatom. Wychodzi na to, że pragnienie posiadania wnucząt jest silniejsze niż pragnienie posiadania dzieci:)
                         Zmusiłem się też do zjedzenia tzw." śmierdzącego tofu". Kto był w Chinach napewno pamięta trudny do opisania smród jaki wydaje ten smakołyk. Kto nie był, to prosze uwierzyć mało jest na świecie rzeczy, których odur można porównać z tą chińska specjalnością.  Śmierdzi jak cholera, ale w smaku całkiem znośne:)
                        Na tym kończę majówkowe wspomnienia. Za chwilę rozpoczynają się wakacje, więc napewno pojawią się nowe ekscytujące materiały:D A poniżej kilka fotek z Yantai...











Spodobał Ci się ten artykuł???

Oto kilka podobnych:
40 godzin w Pekinie- Zakazane Miasto
Harbin, czyli chińska, daleka Północ cz. 1
Dalian i zaślubiny z morzem...

niedziela, 21 czerwca 2015

Shandong- Weihai

                        Weihai to kolejne nadmorskie miasto leżące w prowincji Shandong. Tutaj również spędziłem tylko jeden dzień. Pogoda była nienajlepsza, poza tym nadmorskie kurorty są do siebie dość podobne, więc ten jeden dzień w zasadzie wystarcza, żeby obskoczyć co jest do obskoczenia.
             Dziś po jakimś czasie pamiętam dwie rzeczy. Po pierwsze świetne amerykańskie hot-dogi, po drugie aleję gwiazd nauki i sztuki, z polskimi akcentami.
                             Szczerze, nie wiem co napisać, więc zapodam kilka fotek poniżej i wsio...

                       








                         Chopin.






                        Konfucjusz.


                         Skłodowska.




                       


Spodobał Ci się ten artykuł?


Oto kilka podobnych:
Krótka wizyta w Syczuanie
Zatoka Halong
Delta Mekongu

niedziela, 14 czerwca 2015

Shandong- Qingdao

                        Połowa czerwca już prawie za nami, a ja wciąż o majówce. Jakoś ostatnio nie mam czasu pisać. Przyszło lato, więc jest tyle rzeczy, które można robić na zewnątrz, pisanie niekoniecznie do nich należy.

                        Była to krótka wycieczka do prowincji Shandong, która leży po drugiej stronie wody (patrząc z Dalian)

                         Jak widać najkrótsza trasa to, bez wątpienia, podróż morska.  6 godzin na promie i można znaleźć się w Yantai. 3dniowa podróż była bardzo napięta. Każdy dzień  to inne miasto. Zaczeliśmy w Qingdao, potem Weihai, na koniec Yantai.
                         Pogoda niestety nie była najlepsza: mglisto i dość chłodno. Po Mongolii, gdzie panował upał ponad 30 stopnii, jakoś nie potrafiłem sobie wyobraźić, że bardziej na południe może być chłodniej.
                         Qingdao to bardzo ciekawe miejsce i jednocześnie największe z tych trzech miast. Szczególnie spory wkład w historię tego miasta mają Niemcy, którzy w 1897 roku wydzierżawili miasto od dynastii Qing. Później miasto znajdowało się również pod okupacją japońską.
                         Miasto jest słynne na całe Chiny przede wszystkim dzięki browarowi Qingdao, przy którego założeniu, jasna sprawa, maczali palce Niemcy. Fakt jest taki, że z tych największych, chińskich marek piwa, to właśnie Qingdao najbardziej przypomina mi smakiem piwo europejskie. Wiem, że w Polsce też można kupić, zdaje się, że w Lidlu. Wersja na eksport jest już zupełnie nienajgorsza.
                         Dla mnie największym zadaniem na pobyt w tym mieście było właśnie wypicie piwa Qingdao na plaży w Qingdao. Udało się!!! Choć dzięki pogodzie, to naprawdę było wyzwanie. Do tego mój kompan to zatwardziały abstynent. Widziałem gromy w jego oczach, gdy postanowiłem zmarnować 30 minut na wypicie piwka:)
                         Widziałem też, że w restauracjach można było zamówić świeże piwo w beczkach, tak na oko, 5 litrowych. W innych warunkach napewno bym się skusił, jednak drugą przywarą albo zaletą mojego kompana była oszczedność:)
                               Zauważyłem sporo podobieństw z Xiamen. Nie dziwota, oba miasta nadmorskie, żyjące z turystów. Wszędzie najdziwniejsze owoce morza, przekąski i to wszystko, co można znaleźć w kurortach. 







































Spodobał Ci się ten artykuł?

Oto kilka podobnych:
Mongolia Wewnętrzna cz.1
Dalian i zaślubiny z morzem...
Gulangyu- Fotopożegnanie z Xiamen cz. 1