środa, 28 sierpnia 2013

[Fotograficzne inspiracje] Jak wygląda nauka w chińskim liceum???

                      Poraz kolejny praca dostarczyła mi ciekawego tematu, mianowicie jak wygląda życie ucznia, młodego człowieka w liceum. Do tego ten mały przykład jak korzystać z telefonu kiedy teoretycznie się nie powinno:)
              Gdyby edukacja wygladała tak samo jak u nas i nakładałoby się to z moimi własnymi wspomnieniami, to wcale nie byłoby to ciekawe. A jednak jest jakby inaczej:)
                Jak mi opowiedziała moja uczennica w ostaniej klasie liceum, wstaje codziennie o 6.oo rano, co może nie jest wyczynem dla dziewczyny. Ja osobiście jak miałem na 8.oo to wstawałem o 7.40 i też było dobrze:)
                      W ostatniej klasie mają tylko 6 przedmiotów- chiński, angielski, historię, matematykę, nauki polityczne i geografię. Książek ze sobą nie noszą, by byłoby to ze szkodą dla ich kręgosłupów. Dziewczyna wychodzi o 7.oo rano i wraca do domu przed 20.oo, a często po. Jako, że książki zostają w szkole, to zadania domowe także robią w szkole. 

wtorek, 20 sierpnia 2013

[Przegląd prasy chińskiej] Do wody dla ochłody

                       Dzisiaj wpadła mi w oko notka opowiądająca historię kilku policjantów z małego miasteczka Lushan w prowincji Henan. Dodam tylko, że historia bez happy-end'u:(
                       W Chinach panuje oczywiście okropne, gorące lato. Temperatura ponad 30 stopnii to standard. Mogę powiedzieć, że obecnie 30 stopnii to dla mnie przyjemny chłodzik:)

                        Wracając do policjantów. Było im oczywiście gorąco, więc wpadli na pomysł, a jakże!, żeby się ochłodzić. Jako, że nie chcieli zamoczyć i upaskudzić sobie mundurów, skoczyli do wody tak jak ich stwórca stworzył:)

niedziela, 18 sierpnia 2013

[Przegląd prasy Chińskiej]- Z ręką w klozecie:)

                       Pora na kolejny cykl. Zauważyłem, że Chińczycy dostarczają mnóstwo lekko absurdalnych zdarzeń. Żal nie skorzystać z tej kopalni uśmiechu, więc rozpoczynam coś nowego.
                       Jeśli nadarzy się jakaś ciekawa historia, to będę taką przedstawiał z wrodzonym obiektywizmem:)

                        Jak donosi portal whatsonxiamen.com duża afera wybuchła w prowincji Hubei. W jednym z miast strażacy ruszyli na pomoc pewnej Pani, której ręka utknęła "na dobre i na złe" w klozecie. Strażacy to zawsze profesjonaliści, więc i tym razem nieszczęśniczce udało się pomóc.
                        Jako dowód swej brawurowej akcji strażacy zrobili zdjęcie podczas wykonywania czynności.


Młodzi Chińczycy a homoseksualizm.

                        Bardzo lubię lekcje "1 na 1" z dorosłymi albo, przynajmniej, prawie dorosłymi ludźmi, u których angielski jest już na takim poziomie, że można względnie porozmawiać na bardzo różne tematy.
                        Dla mnie to zawsze opcja, żeby dowiedzieć się czegoś nowego o Chinach. Dla drugiej strony okazja, żeby podszlifować "oral english" i może też czegoś nowego o świecie europejskim się dowiedzieć.
                        Dzisiaj właśnie miałem taką godzinkę z pewną 17-latką. W pewnym momencie skończyły mi się tematy do rozmowy, więc mówię do niej, żeby ona o coś zapytała. Po chwili zadała pytanie. Przyznam, że  nie zrozumiałem, bo powiedziała to dość cicho. Mówię jej, żeby powtórzyła. Na to ona zaczęła się, na zmianę, czerwienić i śmiać. Myślę sobie "oho pewnie spyta co myślę o chińskich kobietach?". Myliłem się! Zapytała "co sądzisz o homosexualistach?".

wtorek, 6 sierpnia 2013

(Fotograficzne inspiracje) Jak się wychowuje dziecie w Chinach

                        Fotografie potrafią zainspirować. W sumie nawet nie tylko fotografie, ale jakiekolwiek obrazy. Powiedzmy, że od dzisiaj w ramach cyklu "Fotograficzne inspiracje" będę się starał poruszyć jakiś temat, opisać chińską rzeczywistość trochę bardziej dokładnie.
                        Dzisiaj wpadło mi w oczy zdjęcie poniżej:

                     


                      Mamusia ze swoją pociechą pozuje do zdjęcia z tygrysem. Nic w tym niesamowitego w zasadzie. Ja mam takie fotki z małpą. No cóż Chiny to duży kraj, więc i zwierzątko duże...

                      Powyższe zdjęcie zainspirowało mnie do tego, żeby przypomnieć sobie obserwacje swoje i nieswoje na temat obchodzenia się Chińczyków z barrrrrdzo młodymi ludźmi.
                      Oczywiście Chiny, to kraj, który nie ma problemów z przyrostem naturalnym. Dlatego też dzieci jest duuużo, czasami mam nawet wrażenie, że więcej niż dorosłych. Powiedziałbym, że podstawowym atrybutem kobiety w każdym wieku jest dziecko. Jak jest młoda, to nosi swoje. Jak jest dojrzalsza, to nosi wnuki, a jak jest wiekowa, to prawnuki. I tak to się kręci...

                     Kiedyś koleżanka opowiadała, że podczas podróży pociągiem dzidziuś narobił ludziom pod nogi w przedziale. Nikt się specjalnie tym nie przejął. 
                     Ja widziałem coś podobnego w autobusie. Babcia trzyma wnuczka. Wnusio w pewnym momencie zaczął siusiać. Babcia tego nie zauważyła, więc bobas dokumentnie ją obsiusiwał. W końcu ktoś jej powiedział co się dzieje. Wystawiła bobasa nad przejście, bobas dokończył, babcia się powycierała i wszyscy zadowoleni.
                     Pod tym względem pobyt w Chinach, to duże wyzwanie. Dzieci zazwyczaj chodzą w spodniach, które są rozerwane w kroku, także kucają gdzie popadnie i robią, co trzeba. Trzeba się przygotować na podobne widoki, nawet w restauracjach, podczas jedzenia. Matka wynosi dziecko za próg i tyle. Mogłaby pójść do toalety, ale po co? W nikim to zgorszenia nie budzi. W nikim, poza przybyszami z innych planet:)
                     
                     Z drugiej strony nie mogę się czasami nadziwić, kiedy widzę jak, czasami, ryzykownie obchodzą się ludzie z dziećmi. Przykładowo kobieta prowadzi skuter. Na plecach niemowlę, na tylnym siedzeniu 5 letnie dziecko, a z przodu między nogami dziecko może 3-letnie. Odwaga ze strony matki dość spora.
                   Do tego przechodzenie przez ulicę. Dziecko na plecach albo za rękę. Zielone, czerwone nie ma znaczenia. Idzie sobie taka Pani na czerwonym. Nadjeżdża autobus. Każdy pomyśli, że matka rzuci się do ucieczki albo przynajmniej przyspieszy kroku. Nic z tych rzeczy!!! Zgodnie z zasadą "jak nie chce pierdyknąć, to sam się zatrzyma". No zatrzymał się, a ludzie w środku, mam nadzieję, że się czegoś trzymali.
                   Dzisiaj też widziałem inną scenę tego typu. Matka, obok dziecko na rowerku z 4 kółkami. Przechodzą przez ulicę. Gdzieś w połowie przejścia zaczęło mrugać zielone. Matka przyspieszyła, a dziecko coś nie umiało przyspieszyć. Czerwone się włączyło, samochody ruszyły po kilku sekundach dziecko dojechało do chodnika. Mamusia, na szczęście, poczekała...

                   Nie chcę Chińczyków krytykować. Po prostu postrzeganie świata jest zupełnie różne niż u nas. Ludzie tutaj mają w sobie ogromny spokój i jakieś takie zaufanie połączone z cierpliwością wobec siebie. No przecież matka wiedziała, że nikt jej dziecka nie przejedzie. Z drugiej strony kierowcy nie wyglądali na "wkurzonych". Raczej odwrotnie, grzecznie czekali albo omijali przeszkodę. 
                   Trudno mi sobie przypomnieć obraz Chińczyka wydzierającego się na kogoś z jakiegokolwiek powodu. Wszystko na luzie. Let it be..... Lubię to w nich....
                     
                     



Spodobał Ci się ten artykuł???                     


Oto kilka podobnych, dotyczących chińskich dzieci:

Ostatni tydzień pracy w chińskiej podstawówce- Wtorek!!!
Ostatni tydzień pracy w chińskiej podstawówce- Poniedziałek
Chińska szkoła publiczna- Witaj w raju!