poniedziałek, 1 października 2012

Wietnamski Świebodzin

                 Poraz kolejny miałem okazję być na wsi. Wiele rzeczy było bardzo podobnych do poprzedniego razu. Oczywiście było bardzo miło, sympatycznie itp. itd. 
                  Chociaż ok. 1,5 godzinna podróż skuterem nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy pod słońcem, to jednak, mimo bolącego tyłka, było warto. Zawsze warto wyrwać się ponad szarą codzienność, a niestety po kilku miesiącach w jednym miejscu przestaje się odkrywać nowe rzeczy każdego dnia.
                   Dlaczego w tytule przywołałem magiczną nazwę Świebodzin. A to dlatego, że 30km za Hanoi w zupełnie niespodziewanym miejscu, w polu tak naprawdę, wyrasta ogromny kamienny pomnik Buddy!
                    Jako, że pochodzę z województwa Lubskiego, to skojarzenie miałem jak na wyciągnięcie ręki.




                  Jeśli chodzi o sprawy religijne, to tym razem rodzina, którą odwiedziłem wydała mi się bardziej ateistyczna. Nie zauważyłem tylu elementów kultu, co poprzednim razem. Również podczas porzedniej wizyty pierwszeństwo przy posiłku mieli zmarli członkowie rodziny, reszta musiała odczekać jakieś 30 minut i dopiero mogła zasiąść do "stołu". Spytałem w końcu o religię, odpowiedź była jednoznaczna: "Szanujemy, ale nie obchodzi nas to."
                  W końcu to kraj socjalistyczny, więc pewnie ma to jakiś wpływ na religijność narodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz