sobota, 11 sierpnia 2012

Królowa Nocy

                 W dzisiejszym wydaniu znów dam się ponieść swoim doznaniom smakowym. Będę jadł OWOC!
                 Z reguły dla "prawdziwego" faceta jest to rzecz dość rzadka, jednak każdemu zdarza się od czasu do czasu zaserwować sobie witaminy, których źródłem nie jest chmiel:)
                 Jako, że bazar mam tuż pod nosem stwierdziłem, że trzeba spróbować wszystkiego, co wygląda trochę bardziej tajemniczo od ziemniaka i pomarańczy, czegoś czego z reguły u nas nie ma.
                 No i padło na owoc, który najbardziej rzuca się w oczy. Jestem w 100% pewien, że u nas takic nie ma!


                 Chyba mam rację, co? Oczywiście przed "wygooglaniem" nie miałem zielonego pojęcia jak to nazwać. Jednak teraz już wiem! To Pitaja.
                 Jest to bardzo ciekawy owoc. Z racji swego wyglądu bywa też nazywany "smoczym owocem". Z kolei fakt, że dojrzewa tylko w nocy sprawia, żę nazywa się go również "Królową Nocy" lub też "Owocem Księżycowym". Klimat iście baśniowy. Więcej o owocu- tutaj!
                 
                 Niestety, żeby spróbować zawartośći trzeba pozbyć się zielonych wypustek, więc smoczy owoc trochę traci ze swej baśniowości. Jednak po oporzędzeniu wygląda dalej dość ...
... estetycznie!





          
             Prawda, że nie wstyd postawić coś takiego na stole? A najlepsze jest to, że jest to owoc kaktusa!

           Teraz przychodzi najtrudniejsza część wpisu, czyli opis wrażeń kulinarnych. No cóż, muszę przyznać, że smoczy owoc albo królowa nocy smakuje tak samo jak wygląda i jak się nazywa, czyli niecodziennie!
                Miąż jest bardzo delikatny, coś w rodzaju arbuza tyle, że dużo bardziej miękki. 
                Właśnie zjadłem kolejny kawałek, żeby przywołać jakieś skojarzenia smakowe:)
                Bardzo soczysty, nie za słodki. Idealna przekąska na upalne dni.
                Żaden ze mnie Makłowicz, więc posłużę się gotowcem.  Więcej o smaku i innych właściwościach- tutaj!

                W każdym razie owoc bardzo mi posmakował, także od dzisiaj będę się nim objadał. Pewnie od czasu do czasu można kupić to nawet w Polsce, więc jak tylko pojawi się na horyzoncie, to proponuję brać i uciekać!

8 komentarzy:

  1. Zostawiles rozowa skore. Jak po etapie krojenia ja zlapiesz i pociagniesz delikatnie to bedziesz mial tylko miaz.
    Zreszta, latwiej jest owoc przekroic i wybierac miaz lyzeczka.
    Poszukaj sobie jeszcze odmiany gdzie miaz jest wsciekle rozowy.

    pozdro z Singapuru
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz spotkałem się z tym owocem w takiej postaci, może dlatego pokroiłem w ten sposób:D

      pozdr

      Usuń
  2. Podba mi sie twoj blogasek. Bede sledzila twoje odkrywanie Wietnamu. Preczytalam wszystkie posty. Co robisz w Wietnamie? Uczysz sie czy pracujesz? Jak dlugo planujesz tu zostac?
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy!

      W Wietnamie pracuję i będę pracował jeszcze co najmniej kilka miesięcy.

      pozdrawiam
      Radek

      Usuń
  3. Polecam spróbowanie różowej odmiany. Według mnie smakuje dużo lepiej niż biały.

    OdpowiedzUsuń