poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Tunele pod Cu Chi

                Z atrakcji turystycznych, które udało mi się odwiedzić w Sajgonie- ta zdecydowanie wygrała! Tunele pod Cu Chi, czyli kompleks podziemnych tuneli, w których podczas wojny mieszkało ok. 40 000 tysięcy osób.
                Wszystko było zorganizowane tak, żeby nie było potrzeby wychodzenia na zewnątrz. Także były sypialnie, kuchnie, magazyny, szpitale itp. itd. Całe życie toczyło się pod ziemią. Najciekawsze jest to, że do 1968 roku Amerykanie nie mieli pojęcia o tych tunelach, które liczyłu sobie ok. 200 km. A co najlepsze, część tuneli znajdowała się pod jedną z  amerykańskich baz. Nocami Wietnamczycy często przeprowadzali akcje dywersyjne w tejże bazie, a Amerykanie nie mieli pojęcia co się właściwie dzieje.


              Przy okazji wizyty w tunelach dość obszernie omawiana była cała wojna, ze szczególnym uwzględnieniem sposóbów, z jakimi radzono sobie z Amerykanami. Po pierwsze, różnego rodzaju pułapki:


            Zapadnia z naostrzonymi kijami bambusowymi. Pierwotnie używana do polowania na duże zwierzęta. Jednak okolicznośći doprowadziły do zmiany przeznaczenia. Po pierwszej ofierze zapadnia ponownie się zamykała i czekała na kolejnego śmiałka.



              Armia Wietkongu była dużo słabiej wyposażona. Do tego wystarczy spojrzeć na wymiary "amełykańskich Małines" żeby wiedzieć, że w walce wręcz zwycięzca może być tylko jeden. Dlatego Wietnamczycy musieli kombinować, wykazywać się większym sprytem. Wydaje mi się, że w dużym stopniu im się to udawało, do tego można dodać  znajomość terenu, a oczywiste przestaje być oczywistym. Te czynniki sprawiały, że Amerykanie musieli posunąć się do środków ostatecznych jak napalm czy broń chemiczna. Bez tego nie mieliby nawet najmniejszych szans w walce z dobrze zorganizowanym przeciwnikiem.
              Raczej trudno walczy się z wrogiem, któr pojawia się na 3 sekundy, żeby rzucić granatem, a potem zapada się pod ziemię.


              Nawet po odkryciu, że Wietkong ma jakieś instalacje pod ziemią, nie było oczywiste, co z tym fantem zrobić. Tunele były za małe dla Amerykanów, a zabezpieczenia i system wentylacji wykluczały użycie granatów lub broni chemicznej. Dlatego też Amerykanie próbowali szkolić azjatyckich ochotników( ze względu na wymiary) jednak nie przynosiło to większych skutków.


             Oczywiście miałem szansę sprobować spaceru tunelem. Muszę przyznać, że dla osoby mierzącej ponad 180cm jest to nie lada wyzwaniem..
             Po wojnie z tuneli wydostało się ok. 5000 osób, którym udało się przetrwać w tych bardzo trudnych warunkach. Poza wojną trudności było wiele: brak światła, jadowite skorpiony, malaria, ubogie pożywienie itd. Poza tym temperatura sięgała nawet 40 stopni. Istne piekło! A jednak wielu się z niego wydostało.


2 komentarze: