Od kilku dni Wietnam oszalał na punkcie "Ciasteczek księżycowych", czyli Mooncake`ów. To wszystko dlatego, że wielkimi krokami zbliża się tzw. Festiwal Księżycowy, Festiwal Środka Jesienii etc. W każdym razie jest to święto związane z nadchodzącą pełnią księżyca.
Jednak samym festiwalem zajmę się może po tym jak go już doświadczę. Narazie zostańmy przy ciastkach, które są oczywistym symbolem księżyca. Dodatkowo jak głosi legenda w czasach pradawnych przekazywano w nich ściśle tajne informacje.
To właśnie z okazji nadchodzącego Festiwalu te tradycyjne ciasteczka opanowują corocznie Azję Południowo- Wschodnią. Na ulicach powstało mnóstwo ciekawie wyglądających straganów, które specjalizują się w sprzedaży mooncake`ów.
Na szczęście miałem już okazję objadać się tymi smakołykami. Na początku mojego pobytu w Wietnamie miałem ich pod dostatkiem, zastanawiając się przy tym z czego są zrobione. Smak jest bardzo ciekawy, raczej słodkawy. Kombinowałem jakiś czas, ale do żadnych wniosków nie doszedłem. Dopiero po jakimś czasie ktoś oświecił mnie, że mooncake`i najczęściej robione są z: pieczonego kurczaka, czasami wołowiny, czasami z mięsa rekina, fasoli, kokosa itd. Oczywiście kombinacji jest wiele, jednak efekt jest i tak zaskakujący. Nie mogłem uwierzyć, ale w końcu dałem się przekonać.
Po prostu występuje wiele rodzajów ciastek- wtedy trafiłem na ten bardziej "mięsny".
Tradycyjna, wietnamska wersja mooncake`a przyrządzona jest z ziaren lotosu i sezamu, orzechów, soku arbuza oraz chińskich kiełbasek:) Jest to wersja raczej ekskluzywna.
Jasna sprawa, że dałem się ponieść tradycji i postanowiłem sprobować tych smakołyków w innym wydaniu niż wcześniej.
Na uwagę zasługuje niesamowite zdobienie.
Jak widać powyżej nie obyło się bez żółtka, ale widać tak musi być! Za to brązowa masa smakuje niesamawicie. Coś jakby karmel, ale w zupełnie innym wydaniu. Robi się to z fasoli mung, oczywiście z dodatkiem cukru, mleka i masła.
Całość smakuje rewelacyjnie, Podobno jedno ciastko może mieć nawet 1000 kalorii, ale przecież Festiwal Księżywcowy jest tylko raz do roku. To tak samo jak z naszym "tłustym czwartkiem"- trzeba zjeść tyle, żeby starczyło na rok:)
Mmmmm.. najlepsze są z orzechowym i ananasowym nadzieniem!:D polecam!! :))) a to żółte w środku zawsze wyrzucałam, bo mi nie smakowało.. :P /wercia
OdpowiedzUsuńTo żółte to chyba jajko..
Usuńi mi też nie smakuje:D
pozdr
Dzięki Tobie zorientowałam się, że festiwal będzie miał miejsce podczas mojego pobytu w Wietnamie!
OdpowiedzUsuńA ciastek strasznie jestem ciekawa, miałam spróbowac ostatnio w Hong Kongu, ale ostatecznie nie było okazji, więc tym bardziej cieszę się, że taka pojawi się już niebawem:)
Pozdrawiam!
Cieszę się, że mogłem pomóc:D
Usuńa ciastka są naprawdę wyjątkowe!
pozdrawiam
Okazuje się, że i w Manili można zjeść księżycowe ciastka, co też uczyniliśmy przed godziną;) Pychota!
UsuńUprzemie donosze ze w Singapurze widzialam i jadalam tylko wersje na slodko. Bardzo chetnie sprobowalabym tych miesnych.
OdpowiedzUsuńZ jednym zoltkiem to jeszcze mi smakuja ale juz z dwoma nie tak bardzo.
No i zawsze omijalam durianowe.
Wersja dla dzieci jest bez nadzienia i tez polecam, bo w smaku to ciasto w wiekszej ilosci przypomina odrobine piernikowe.
Ewa E.T.