poniedziałek, 30 lipca 2012

Trzeba przestać się dziwić

                 Ostatnio znów przydarzyły mi się tzw. "polskie" akcenty. W cudzysłowie dlatego, że w końcu nie spotkałem żadnego Polaka, ani też kogoś mówiącego po polsku. Za to zaczynam mieć wrażenie, że mimo odległości sięgającej 12 000 km, wcale nie jestem tak bardzo oddalony od Europy, czy Polski. Już sam nie wiem czy język polski jest drugą mową Wietnamczyków, czy tyle tutaj eksportujemy:D Oczywiście pierwsza odpowiedź nie wchodzi w grę, więc chyba wychodzi na to, że polsko- wietnamska-socjalistyczna przyjaźń bratnich narodów nie zakończyła się wraz z upadkiem komuny u nas. To chyba dobrze!
             No, ale do rzeczy! Stwierdziłem, że dawno nie jadłem makaronu. Jak wiadomo makaron sam  sobie nie jest niczym specjalnym. Trza kupić albo zrobić sos! Znowu muszę użyć stwierdzenia " mało nie padłem z wrażenia!"


                
              Wiem, że może trochę przesadzam, ale z drugiej strony......

              A już zupełnym hitem była moja rozmowa z koleżanką Wietnamką. Tak naprawdę o niczym, jak to na parapetówce, aż w końcu pada magiczne pytanie z jej ust:

- A jak się nazywa stolica Polski?
- Warsaw- odpowiadam.
- a po polsku?
- nie to za trudne, wystarczy Warsaw.
- AHA, bo my mówimy Warsawa!!!!!!!!

                 Tym razem mało nie spadłem z krzesła! No jak to! 

                 Każdy dzień, to coś nowego. Dzisiaj na przykład złapałem gumę! Prowadzę ten rower, każdy chce mi pomóc, bo myślą, że tylko zeszło mi powietrze. Wyciągają te swoje pompki, a ja próbuje tłumaczyć, że to grubsza sprawa. Pokazuję na migi, że nie potrzebuje tego typu pomocy i idę dalej. A Ci  pewnie zastanawiają się, dlaczego nie chcę przyjąć pomocnej dłoni. Zły Biały!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz