niedziela, 25 października 2015

Sichuan- rowerem wokół Daocheng

                        Ostatni dzień przed powrotem do Chengdu poświęciliśmy na chill-out. Byliśmy padnięci po dwóch dniach chodzenia po górach i nocy w namiocie, raczej nie przespanej.
                        O siódmej rano trzeba było wstać i lecieć na dworzec autobusowy kupić bilety na autobus do Chengdu. Na szczęście udało się zająć dobre miejsce w kolejce. Bilet można kupić tylko na dzień przed odjazdem. Oczywiście pierwsze dwa miejsca w kolejce zajęli Tybetańscy pośrednicy, którzy za 10 yuanów mogą kupić bilet, oszczędzając turystom fatygi. Dwóch wspomnianych pośredników kupiło razem chyba ze 35 biletów, więc zaczęła się nerwówka. Nam na szczęście się udało, innym nie koniecznie. 
                        Po akcji zakończonej sukcesem zjedliśmy śniadanie i z powrotem do wyra na jakieś 2 godziny. Potem wynajęliśmy rowerki i ruszyliśmy na eksplorację okolicy.
                        Piękno przyrody jest uderzające. Takie to wszystko inne niż śmierdzące chińskie miasta, gdzie zobaczenie nieba jest prawdziwym rarytasem. Tutaj wszystko jest- zieleń, błękit, woda, zwierzęta spacerujące sobie, gdzie im się podoba...

















                       Nad rzeką Tybetańczycy myją auta, piknikują, dobrze się bawią. Dobrze chociaż, że nie używali jakichś detergentów, sama woda:) Jeden z nich przesadził trochę i wjechał z głęboko:)















Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych:
Delta Mekongu
Zatoka Halong
Krótka wizyta w Syczuanie
Hong Kong- co zabaczyć? Nic, bo pada!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz