poniedziałek, 11 maja 2015

Mongolia Wewnętrzna cz.1

                      Mongolia Wewnętrzna to region autonomiczny w Chinach. Zajmuje  południowe obszary historycznej Mongolii. Jest to prowincja bardzo duża, bo zajmuje 12% powierchni Chin, a mieszka tam tylko ok. 25 milionów osób.
                Rzeczywiście jak tylko wjechaliśmy do tejże Mongolii, to zrobiło się jakoś pustawo. Od czasu do czasu kilka domków, wyczuwa się bliskość pustyni, ludzi mniej, koni więcej:)
                       Pierwszego dnia zaserwowano nam muzeum w mieście AoHan, które szczyci się ponad 8000 letnią historią.
                   W mieście ChiFeng, w którym spaliśmy większość stanowią osoby pochodzenia mongolskiego. Pytałem Chińczyków czy potrafią rozpoznać kto jest kim, twierdzą, że nie da rady. Na pierwszy rzut oka nie widać różnic. Jedyne, co zauważyłem to wszechobecne bannery i szyldy, na których stosuje się pisownię w obu językach: chińskim i mongolskim.



                         Wzieliśmy również udział w małym pokazie kultury mongolskiej. Tradycyjne stroje, śpiewy, potrawy i napitki. Każdy z nas zgodnie z tradycją musiał opróźnić kieliszek z napojem wysokoprocentowym. Wiązał się z tym ciekawy rytuał. Na początek zanurzenie palca w kieliszku, a następnie dotknięcie czoła i podobnie do księdza niejako "poświęcenie" w górę i w dól. 
                         Podobno Mongolczycy nie lubią wylewać za kołnierz. W dawnych czasach zwyczajem było picie alkoholu przy wejściu na konia, przy zejściu również:D Moc alkoholu również potrafi zwalić z nóg, standardowe 62% robi wrażenie na każdym.






                         W dużym mieście (Chifeng) nie było łatwo dostrzec jakąś mongolską specyfikę. Wszystko, po prostu, po chińsku, choć większość stanowią "co by nie mówić" nie Chińczycy. Takie same bazary, nocne jarmarki, grille itd. itp.
                        Więcej można było zobaczyć z okna autobusu: stepy, półpustynie, wielbłądy. Będzie tego więcej w kolejnym poście.




Spodobał Ci się ten artykuł???

Oto kilka innych:
Kaczka po wietnamsku.....
Wietnamska gościnność
Wietnamska gościnność 2.0
W wietnamskiej zagrodzie

3 komentarze:

  1. Oj tam Polacy też nie wylewają za kołnierz...czyżby dwa bratanki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jakąś niechęć do Chin... Ale to nie zmienia faktu, że gdybym miał możliwość to bym pojechał :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń