niedziela, 14 września 2014

Ceremonia otwarcia, a Jackie Chan

                     W piątek zaserwowano nam ceremonię otwarcia. Nie trzeba się za długo zastanawiać ani wykazać się ogromnym doświadczeniem życiowym, żeby wiedzieć, że powieje huragan nudy o prędkości ponaddźwiękowej. Chińczycy też wiedzą, że my wiemy, więc ogłosili, że każdy musi przyjść, bo będą wręczane karty bankomatowe ze stypendium. Czynnik finansowy musiał podziałać. Sala wypełniona była po brzegi. Festiwal przemów był lekko przydługi. Do tego żaden z przemawiających nie przejmował się faktem, że większość z osób na sali dopiero zaczyna swoją przygodę z chińskim. Trajkotali jak na wyścigach- kto szybciej! Dobrze, że przemawiało też kilku obcokrajowców, bo dało się zrozumieć. 
                      Po przemowach wywlekli nas na zewnątrz do zdjęcia grupowego. Niby prosta sprawa, ustawić się, uśmiechnąć, przycisnąć spust migawki i po kłopocie, ale nieeee. Przywieźli jakiegoś Chińczyka specjalistę, który podszedł do zadania bardzo profesjonalnie. Przez pół godziny nas ustawiał. Raz po raz pokrzykująć do ludzi, którzy jak już wspomniałem z chińskim są nie za bardzo zaznajomieni. Z tego powodu wkradało się powoli zniecierpliwienie w nasze szeregi. Nie wiem czy na zdjęciu ktoś był uśmiechnięty:)
                      Na koniec przyszła pora na karty bankomatowe. Jakoś tak się złożyło, że jestem pierwszy na liście, więc zostałem wywołany, jako pierwszy. Otrzymałem gromkie oklaski:) Niestety wyłączyli mikrofony, nie mogłem podziękować całemu światu. Potem się okazało, że pieniędzy jeszcze nie ma. Trzeba czekać:(
                      Po południu można było wziąć udział w małych zwiedzaniu miasta. Trwało, to w sumie ze 3 godziny. W tym prawie dwie, spędzone w autobusie. To była bardziej taka zajawka, jeśli komuś coś się spodobało, to już wie gdzie ma jechać, żeby to miejsce bardziej odkryć. Generalnie na plus, choć na obu postojach musieliśmy znów robić te cholerne zdjęcia grupowe. Tutaj już naprawdę nikomu się nie chciało. No, ale niech im będzie, mam nadzieję, że teraz już będzie spokój.
                       Szczególnie miejsce numer jeden okazało się bardzo ciekawe. W tle bardzo drogie apartamentowce, gdzie mają mieszkania chińscy celebrities- m.in Jackie Chan. Niestety akurat go nie było, także nie poznałem gościa:) Do tego park rozrywki z widokiem na morze. Niedługo będzie z widokiem na most, bo w celu rozładowania ruchu budują most, który właściwie przysłoni ocean, ale co tam! 
                     













                      Poniżej, to właśnie te apartamentowce, gdzie swoje gniazdko ma m. in. Jackie Chan.









Spodobał Ci się ten artykuł?

Oto kilka innych, dotyczących zatoki Halong:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz