poniedziałek, 28 lipca 2014

Wuyishan cz. 3

               Dzień trzeci i czwarty ułpłynął nam już w Parku Krajobrazowym Wuyishan. Przez dwa poprzednie dni ogarneliśmy topografię terenu, także żadne taksiarze nie były nam potrzebne. W kasie parku udało się załatwić zniżkę studencką, stąd uśmiech pojawił się na ustach automatycznie. A no oczywiście pod kasami kręcili się różni cinkciarze oferujący wszystko za połowę ceny. Może i zaprowadziliby gdzie trzeba, ale, właściwie, z takimi "obrotnymi", to nigdy nie wiadomo co może wyniknąć. Także, przezornie, wybraliśmy legalny bilet z "lekko" nielegalną zniżką studencką. Chiny od tego nie zbiednieją:)
               W każdym sznującym się chińskim parku działa "transport publiczny" tzn. autobusy wożą ludzi spod wejścia do wybranej atrakcji. Standardowy Chińczyk nie będzie kalał swych nóg prostackim chodzeniem, no chyba, że już inaczej się nie da. Inaczej jest z nami. Najfajniej jest zmęczyć się srodze po to, aby na koniec przeżyć coś w rodzaju katharsis, prościej mówiąc- szczytowania.
               Zgodnie z tą zasadą wszędzie chcieliśmy dojść o własnych siłach, czasami lekko zagubieni, jednak droga do celu zawsze się odnajdywała. Czasami nie do tego celu, który został na początku obrany, ale jak się umie na bieżąco zmieniać cele, to w zasadzie nie ma żadnego problemu:)
              Region Wuyishan słynie z upraw herbaty. Na każdym kroku od dworca kolejowego po najcieńszą scieżynkę w górach można zobaczyć albo sklepy oferujące gotową DaHongPao( nazwa bardzo znanej herbaty) albo plantacje, gdzie liście herbaty dojrzewają. Dzień wcześniej trafiliśmy do małej "fabryki" herbaty. Degustowaliśmy różne rodzaje, nawet do 300yuanów( 150zł) za pół kilograma, co i tak nie jest wcale sumą zaporową dla Chińczyka. Nasza współtowarzyszka drugiego dnia, kupiła okazałą puszeczkę, chyba za 200 yuanów, jeśli dobrze pamiętam.
wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

              Jedna z atrakcji nazywa się właśnie DaHongPao. Lekki spacerek aleją między stromymi urwiskami zakończony, a jakże by inaczej, małą plantacją herbaty i, oczywiście, sklepem, co by Chińczyk mógł wydać trochę pieniędzy:)
wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

              Po DaHongPao mieliśmy pójść pod pewien wspaniały wodospad, ale, że się trochę pogubiliśmy, to trafiliśmy w inne miejsce. Po drodze spotkaliśmy dwie młode Chinki, też chyba zdezorientowane. Zdezorientowane do tego stopnia, że nie bały się zagadać, zapytać o drogę. Były trochę zaskoczone, że w środku lasu spotkały dwóch obcokrajowców, w dodatku "conieco" rozumiejących. Skończyło się wspólnym zdjęciem. Już pewnie śmigamy po chińskich fejsach:)
              Po wgramoleniu się na szczyt, okazało się, że to ten widoczek ze wszystkich widokówek! Zakole rzeki otoczone mniejszymi i większymi wzniesieniami. Bardzo ładnie, ale czy to oznacza, że już nic lepszego nie nastąpi???
              Okazało się, że największa frajda jeszcze przed nami. Nie ma to jak po kilkugodzinnym spacerze umieścić swoje zlane potem, rozgrzane cielsko pod chłodnym wodospodem. Naprawdę, nie oszukuję! Można poczuć się nowonarodzonym. Chińczycy tylko patrzyli z uśmiechem politowania:) Więcej luzu, przecież są wakacje!!!
           
wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi

wuyishan, fujian, chiny, dzień dobry hanoi






Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka innych o podobnej tematyce:
Wuyishan cz. 1
Wuyishan cz. 2
Fujian Tulou cz.1
Fujian Tulou cz.2

2 komentarze:

  1. Czy te trwatwy/łódki/nie-wiem-co na rzece to coś w stylu naszego spływu Dunajcem? :)
    Daria
    PS: Piękne, cudowne, FANTASTYCZNE zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym spływem, to właściewie identycznie jak nasz spływ Dunajcem:)

      pozdrawiam

      Usuń