wtorek, 11 listopada 2014

JinLong Park

                        Jakoś ostatnio nie po drodze mi z moim "skarbem". Weny brak, z drugiej strony nie dzieje się nic niesamowitego, więc nie ma o czym pisać. Kiedyś było łatwiej, wystarczyło pójść do supermarketu, zrobić zdjęcie regałom z chińską gorzałą i post był praktycznie gotowy. Już jakiś czas temu łatwizna się wyczerpała i trzeba rzeczywiście jakichś grubszych wypadów, żeby coś nowego opisać.
                        Ostatnio ogarnąłem, że minęło już pół semestru. Z początkiem stycznia zaczynamy 2-miesięczną przerwę. Napewno pobujam się trochę po Chinach, a potem wracam do Polski, żeby nadrobić straty na wadze:)
                        Kilka weekendów temu. Tak, tak ten materiał jest chyba z przed miesiąca, ale nawet zasiąść do gotowca mi się nie chciało:) No, więc kilka tygodni temu uniwerek zorganizował nam "aktywną sobotę". Każdy mógł, nie musiał, zapisać się na wypad za miasto do parku krajobrazowego JinLong. Sobota 8.oo rano, to nie jest czas mojej 100- procentowej aktywności, ale do czego nie posunie się Polak, więdząc, że "za darmo":) Także wstałem, ja i dwa wypełnione autobusy. Byliśmy my, studenci języka chińskiego i studenci chińscy, którzy marzą o tym, żeby uczyć w przyszłości chińskiego. Można było nawiązać znajomości:D
                         Dopiero teraz zauważyłem na zdjęciach kolory jesieni. To dla mnie nowość, do tej pory przebywałem tylko na południu, trochę już zapomniałem o tej porze roku, a tu nagle pojawiła się na wyciągnięcie ręki. Miesiąc temu było jeszcze całkiem przyjemnie, teraz już coraz częściej zawiewa mrozem...
                         















Spodobał Ci się ten artykuł?

Oto kilka innych, również dotyczących Dalian:

1 komentarz:

  1. Przyjemnie zawiesić oko na takich pięknych widoczkach... Można na chwilę zapomnieć o polskiej jesienno-zimowej chandrze :D
    Daria

    OdpowiedzUsuń