Doszło wreszcie do tego przełomowego wydarzenia, po którym mogę z radością przyznać
"No wiesz! Oczywiście, że piłem wietnamskie piwo".
W sumie trochę ten proces trwał, ale no nie wiem, jakoś nie było okazji. Wreszcie dzisiaj po 10 dniach spędzonych na obczyźnie, wpadło mi w ręce ono!:
Jak widać na zdjęciu medale są, więc zachęcony ruszyłem do spożycia. Muszę przyznać, że smakowało jak nigdy! Ale jak ma smakować piwo, kiedy ostatnie piło się ponad 12 000 tysięcy kilometrów temu....
Obiektywnie mówiąc nie jest to jakiś rarytas, da się pić, jest spoko i tyle!
Co bardzo zachęcające 24 puszki tego trunku można mieć za jakieś 30 złotych.
Znalazłem też fajną stronkę, na której można przeczytać więcej o tym piwie i o innych.
Tu właśnie!
Tu właśnie!
Dzisiaj krótko....
.... druga puszka czeka....
To w takim razie ja też dziś krótko. Chúc mừng ( na zdrowie po wietnamsku) Na mnie też czeka coś dobrego....tôi sẽ bắt lửa...;->
OdpowiedzUsuńKính trọng Mike
heh, widzę, że google translator rządzi:)
OdpowiedzUsuńheh, tôi thấy rằng google dịch được quản lý
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHa Noi dobre... ale o matko, ale mi tęskno do bia hoi za 80gr za kufel:)
OdpowiedzUsuńO tak,
UsuńBiaHoi dawało radę,szczególnie na takie krótkie wypady na szklaneczkę ,
bez kitu trzeba to kiedyś powtórzyć...
pozdr