niedziela, 14 czerwca 2015

Shandong- Qingdao

                        Połowa czerwca już prawie za nami, a ja wciąż o majówce. Jakoś ostatnio nie mam czasu pisać. Przyszło lato, więc jest tyle rzeczy, które można robić na zewnątrz, pisanie niekoniecznie do nich należy.

                        Była to krótka wycieczka do prowincji Shandong, która leży po drugiej stronie wody (patrząc z Dalian)

                         Jak widać najkrótsza trasa to, bez wątpienia, podróż morska.  6 godzin na promie i można znaleźć się w Yantai. 3dniowa podróż była bardzo napięta. Każdy dzień  to inne miasto. Zaczeliśmy w Qingdao, potem Weihai, na koniec Yantai.
                         Pogoda niestety nie była najlepsza: mglisto i dość chłodno. Po Mongolii, gdzie panował upał ponad 30 stopnii, jakoś nie potrafiłem sobie wyobraźić, że bardziej na południe może być chłodniej.
                         Qingdao to bardzo ciekawe miejsce i jednocześnie największe z tych trzech miast. Szczególnie spory wkład w historię tego miasta mają Niemcy, którzy w 1897 roku wydzierżawili miasto od dynastii Qing. Później miasto znajdowało się również pod okupacją japońską.
                         Miasto jest słynne na całe Chiny przede wszystkim dzięki browarowi Qingdao, przy którego założeniu, jasna sprawa, maczali palce Niemcy. Fakt jest taki, że z tych największych, chińskich marek piwa, to właśnie Qingdao najbardziej przypomina mi smakiem piwo europejskie. Wiem, że w Polsce też można kupić, zdaje się, że w Lidlu. Wersja na eksport jest już zupełnie nienajgorsza.
                         Dla mnie największym zadaniem na pobyt w tym mieście było właśnie wypicie piwa Qingdao na plaży w Qingdao. Udało się!!! Choć dzięki pogodzie, to naprawdę było wyzwanie. Do tego mój kompan to zatwardziały abstynent. Widziałem gromy w jego oczach, gdy postanowiłem zmarnować 30 minut na wypicie piwka:)
                         Widziałem też, że w restauracjach można było zamówić świeże piwo w beczkach, tak na oko, 5 litrowych. W innych warunkach napewno bym się skusił, jednak drugą przywarą albo zaletą mojego kompana była oszczedność:)
                               Zauważyłem sporo podobieństw z Xiamen. Nie dziwota, oba miasta nadmorskie, żyjące z turystów. Wszędzie najdziwniejsze owoce morza, przekąski i to wszystko, co można znaleźć w kurortach. 







































Spodobał Ci się ten artykuł?

Oto kilka podobnych:
Mongolia Wewnętrzna cz.1
Dalian i zaślubiny z morzem...
Gulangyu- Fotopożegnanie z Xiamen cz. 1

1 komentarz: