poniedziałek, 27 maja 2013

Że niby post kulinarny....

                       Trafiłem ostatnio przez przypadek do całkiem zacnej restauracji. Przechodziłem obok tego miejsca już wiele razy, ale jakoś myślałem, że to zwykła jadłodajnia, gdzie pokazuje się palcem, Pan nakłada i do widzenia. A jednak cały szwindel polegał na tym, że trzeba było wejść po schodach na górę, żeby znaleźć się w całkiem fajnym miejscu.
                       Tradycyjna kuchnia kantońska- tego udało nam się dowiedzieć, bo znalazł się ktoś władający  mową zachodnią:) Jednak po obejrzeniu karty okazało się, że mają różne rzeczy przypominające kuchnię europejską.


                     



                       Na pierwszy ogień poszły pierożki. Jakieś tam udało się wybrać, oczywiście na chybił trafił- nie narzekam, zdążyłem już polubić tę zabawę:) Pierożki były podsmażane, a w środku miały farsz mięsny z porem- zdaje się. Nie wiem dokładnie, nie jestem dobry w tych klimatach.
                       Jako przystawka pierożki spełniły swoje zadanie wspaniale. Trochę nawet pozwoliły powspominać nasze ruskie prosto z patelni.
                       







                                Na drugi ogień poszło coś w rodzaju włoskiej pasty. Nie był to, jak się okazało, najlepszy wybór( na szczęście nie mój:). Dużo tluszczu, zimny makaron i dziwne żylaste mięcho. 
                              Wygląda nie najgorzej i też kilka drobnych ulepszeń mogłoby to zamienić w coś zjadliwego...






                       Mój wybór okazał się lepszy. Tak jak widać na zdjęciu, kurczak zapiekany w sosie beszamelowym( tak mi zostało powiedziane). To było ciepłe, ciekawy smak, sporo mięsa, warzyw, także byłem zadowolony.





                 Generalnie morał jest taki, że się nie chodzi na pizzę do baru mlecznego!!!
                 Poza tym jestem świadomy, że mój opis kulinariów pozostawia wiele do życzenia. Jestem standartowym facetem, lubie zjeść dobrze i nie koniecznie  przejmuję się, co dokładnie na tym talerzu było....




Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych:

Parę słów o chińskim piwie.....
Krótka wizyta w Syczuanie
Raport cenowy








7 komentarzy:

  1. O, to chyba kantońska przypadłość, że podają zimne jedzenie, też mi się raz trafiło :/
    Ale jaozi wyglądają za to baardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No te jiaozi to zawsze smakują dobrze,

      pozdrawiam

      Usuń
  2. do nadzienia mięsnego w pierożkach dodaje się czosnek bulwiasty :) wygląda trochę jak szczypior, ale ma ostrzejszy smak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ummm ... Jakie pyszności !

    OdpowiedzUsuń
  4. Radek zapraszam po odbiór nagrody Liebster Award, możesz ze sobą przynieść trochę tych smakołyków:) Gratulacje:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany! Te pierożki to mogłabym jeść codziennie :)

    OdpowiedzUsuń