To,
że Chińczycy szczególnie upodobali sobie produkowanie wszelakiej tandety nie
oznacza, że na takim typowym straganie nie można poczuć choć trochę prawdziwego
chińskiego klimatu. Jasna sprawa, że są i takie, gdzie regały wysokie po samiutki
sufit( gdyby był rzecz jasna!) uginają się od "markowych" wyrobów, od
"adasia" przez "pumajki" po "naje". O tym będzie
kiedy indziej!
Jakiś czas temu wreszcie odważyłem się pójść na bazar i popróbować
wyrobów lokalnych. Była to decyzja na tyle dobra, że nawet powiało polskością!
Kto by pomyślał, że trafię na pierogi z kapustą! Smakowały prawie jak w domu.
Dzisiaj specjalnie poszedłem jeszcze raz, a tu psikus- pierogi jeszcze
nie gotowe:( Zrobiłem zdjęcie tym już ulepionym. Prawda, że wyglądają
smakowicie?
Następnym razem spróbuję zapolować na te gotowe:)
Jako, że pierogów zjeść nie mogłem, a wciąż byłem głodny, to byłem
zmuszony rozejrzeć się za czymś innym. No i wpadło mi w oko coś jakby tortilla!
Gdybym był w Mexico City to nie byłoby wątpliwości , ale że to Chiny to
robocza nazwa musi wystarczyć.
Smakowało to nawet nieźle, z tym, że zamiast mięsa w środku była
pokrojona parówka no i nie było żadnego sosu. Taka trochę studencka wersja! Z drugiej strony cena tego smakołyku to coś koło 1,50zł, więc
czego się spodziewać? Tak czy siak dobre było!
Oczywiście były też inne przysmaki! Spostrzegawcze oko dostrzeże
poniżej kurze nóżki. Póki co, to dla
mnie to największe obrzydliwstwo. Nie wiem jak można coś takiego włożyć do ust!
Poza tym krewetki, parówki, które smakują dużo gorzej niż u nas, oraz inne mięsiwa. Generalnie wszystko do przyjęcia, oprócz kurzych stópek oczywiście:)
Jest też szczypiorek! Co najważniejsze taki sam jak u nas! Również jest dodawany do jajecznicy, z tym że jajecznica ma tutaj trochę inne zastosowanie. Przede wszystkim jest dodatkiem do ryżu i raczej jest daniem obiadowym z marchewką i innymi warzywami. Mimo to moja radość była nieopisana!.Nawet wycedziłem po chińsku, że kocham jeść jajka:D
Cały czas jestem pod wrażeniem Azji. Chodzi mi o to, że można zjeść coś dobrego na ulicy, straganie od jakiejś kobieciny. W Europie "sanepidy" dbają o nasze zdrowie, czasami chyba za bardzo. Jakoś tutaj tyle razy jadłem w miejscach, które w Europie byłyby nie do pomyślenia i wciąż zyję, nie miałem żadnych problemów itd. A czasami takie jedzenie jest lepsze niż w "odpicowanej" restauracji.
Poza tym "Wielki Haker" coraz bardziej zacieśnia swoją cenzurę, więc co raz trudniej połączyć mi się ze światem. Będę walczył!
Spodobał Ci się ten artykuł???
Spodobał Ci się ten artykuł???
Oto kilka podobnych:
Śniadanie pod domem
Prawie jak....
Bar Mleczny po wietnamsku
Ryż to podstawa
:)Adamowi życzyłem jak najwięcej "plusów dodatnich" Tobie tyle samo.Czy wszyscy mają podobne problemy z internetem?
OdpowiedzUsuńChińczycy w większości nie mają problemu, bo nie wiedzą o istnieniu facebooka youtuba itd. Cała reszta ma problem. Są dobre rozwiązania, ale płatne. Pewnie wkrótce się skuszę:D
UsuńW Wietnamie strułam się raz, w eleganckiej restauracji "dla turystów". Panie z przenośnymi straganami lepiej sobie radzą z higieną.;-) Skuś się kiedyś na kurze łapki, wbrew pozorom są całkiem mniami - oczywiście odpowiednio przypieczone.:D
OdpowiedzUsuńNo i rzuciłaś mi wyzwanie:D Muszę spróbować:)
Usuńpozdrawiam
Daj znać po, jak smakowało. :)
UsuńZbieram się:D
UsuńNawet chiński bazar może okazać się dobrym miejscem do nawiązywania kontaktów biznesowych poza oczywiście konsumpcją smacznych potraw.
OdpowiedzUsuń