sobota, 17 listopada 2012

Na chińskim bazarze

                      To, że Chińczycy szczególnie upodobali sobie produkowanie wszelakiej tandety nie oznacza, że na takim typowym straganie nie można poczuć choć trochę prawdziwego chińskiego klimatu. Jasna sprawa, że są i takie, gdzie regały wysokie po samiutki sufit( gdyby był rzecz jasna!) uginają się od "markowych" wyrobów, od "adasia" przez "pumajki" po "naje". O tym będzie kiedy indziej!
                 Jakiś czas temu wreszcie odważyłem się pójść na bazar i popróbować wyrobów lokalnych. Była to decyzja na tyle dobra, że nawet powiało polskością! Kto by pomyślał, że trafię na pierogi z kapustą! Smakowały prawie jak w domu.
                 Dzisiaj specjalnie poszedłem jeszcze raz, a tu psikus- pierogi jeszcze nie gotowe:( Zrobiłem zdjęcie tym już ulepionym. Prawda, że wyglądają smakowicie?




                          Następnym razem spróbuję zapolować na te gotowe:)
                       Jako, że pierogów zjeść nie mogłem, a wciąż byłem głodny, to byłem zmuszony rozejrzeć się za czymś innym. No i wpadło mi w oko coś jakby tortilla! Gdybym był w Mexico City to nie byłoby wątpliwości , ale że to Chiny to robocza nazwa musi wystarczyć.



              
                       Smakowało to nawet nieźle, z tym, że zamiast mięsa w środku była pokrojona parówka  no i nie było żadnego sosu. Taka trochę studencka wersja! Z drugiej strony cena tego smakołyku to coś koło 1,50zł, więc czego się spodziewać? Tak czy siak dobre było!
                      Oczywiście były też inne przysmaki! Spostrzegawcze oko dostrzeże poniżej  kurze nóżki. Póki co, to dla mnie to największe obrzydliwstwo. Nie wiem jak można coś takiego włożyć do ust!


                   Poza tym krewetki, parówki, które smakują dużo gorzej niż u nas, oraz inne mięsiwa. Generalnie wszystko do przyjęcia, oprócz kurzych stópek oczywiście:)


                     Jest też szczypiorek! Co najważniejsze taki sam jak u nas! Również jest dodawany do jajecznicy, z tym że jajecznica ma tutaj trochę inne zastosowanie. Przede wszystkim jest dodatkiem do ryżu i raczej jest daniem obiadowym z marchewką i innymi warzywami. Mimo to moja radość była nieopisana!.Nawet wycedziłem po chińsku, że kocham jeść jajka:D
                     Cały czas jestem pod wrażeniem Azji. Chodzi mi o to, że można zjeść coś dobrego na ulicy, straganie od jakiejś kobieciny. W Europie "sanepidy" dbają o nasze zdrowie, czasami chyba za bardzo. Jakoś tutaj tyle razy jadłem w miejscach, które w Europie byłyby nie do pomyślenia i wciąż zyję, nie miałem żadnych problemów itd. A czasami takie jedzenie jest lepsze niż w "odpicowanej" restauracji.

                     Poza tym "Wielki Haker" coraz bardziej zacieśnia swoją cenzurę, więc co raz trudniej połączyć mi się ze światem. Będę walczył!




Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych:

Śniadanie pod domem
Prawie jak....
Bar Mleczny po wietnamsku
Ryż to podstawa





7 komentarzy:

  1. :)Adamowi życzyłem jak najwięcej "plusów dodatnich" Tobie tyle samo.Czy wszyscy mają podobne problemy z internetem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chińczycy w większości nie mają problemu, bo nie wiedzą o istnieniu facebooka youtuba itd. Cała reszta ma problem. Są dobre rozwiązania, ale płatne. Pewnie wkrótce się skuszę:D

      Usuń
  2. W Wietnamie strułam się raz, w eleganckiej restauracji "dla turystów". Panie z przenośnymi straganami lepiej sobie radzą z higieną.;-) Skuś się kiedyś na kurze łapki, wbrew pozorom są całkiem mniami - oczywiście odpowiednio przypieczone.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet chiński bazar może okazać się dobrym miejscem do nawiązywania kontaktów biznesowych poza oczywiście konsumpcją smacznych potraw.

    OdpowiedzUsuń