niedziela, 21 kwietnia 2013

O języku chińskim słow kilka...

                 Ciekawe skąd w języku polskim wzięło się stwierdzenie "czy ja mówie po chińsku"? Odpowiedź pewnie nie jest zbyt skomplikowana, po prostu ktoś kiedyś poznał Chińczyka i stwiedził, że tego "ping pong ding dong" nie da się zrozumieć. Niemiecki może się wydać tak samo orientalny, jednak stanęło na chińskim- może i dobrze, przynajmniej jest bardziej egzotycznie.
                 Chińskiego jak każdego innego języka da się nauczyć. Początki są trudne, ale krok po kroku jest coraz lepiej. Wcale nie uważam tego języka za trudny, szczególnie po kontakcie z j. wietnamskim- to dopiero czarna magia. Mimo to w Hanoi poznałem Białasów władających wietnamskim perfecto. Także dla chcącego nic trudnego.
                 Mówiąc o języku chińskim, mamy na myśli język mandaryński. Problem jest taki, że dla Chińczyków, którymi jestem otoczyny w prowincji Guandong językiem "ojczystym" jest język kantoński. Mandaryńskiego uczą się dopiero w szkole albo przy innych okazjach. Oczywiście opanowują mandaryński na dobrym poziomie, ale np. starsi ludzie mówią tylko po kantońsku, bo tego (języka) ze szkoły im się zapomaniało albo za ich czasów jeszcze tego nie uczyli. Poza tym każdy język nauczony jest zazwyczaj "pokiereszowany", czyli nie taki jak u native`a. 
                    Miałem raz taką sytuację na bazarze, że Pani, tak na oko, po 80 nie zrozumiała, co do niej mówię. Dopiero przyszła córka, a może wnuczka i przetłumaczyła na ichni, że chce 10 jajek:)
                  Tak więc w wielu wioskach, miastach, prowincjach mandaryński jest językiem wyuczonym w drugiej kolejności. Co za tym idzie ludzie mówią inaczej po mandaryńsku w zależnośći od swoich rodzinnych dialektów. 
                  Wychodzi więc na to, że opanowawszy mandaryński nie będzie zawsze z górki, trzeba się przygotować na różne akcenty itd. Słyszałem o tym, że jedni Chińczycy śmieją się z akcentu innych Chińczyków, tak jak my podśmiewamy się z czeskiego:)
                  Ja powoli rozpoznaję jeśli ktoś mówi po kantońsku czy mandaryńsku. Natomiast uczę się twardo mandaryńskiego, żeby po ewentualnej zmianie prowincji Chińczycy nie śmiali się ze mnie, że mówie jak Ci z Guandongu:)
                       O chińskich krzaczkach nawet nie będę zaczynał tematu. Jakoś nie mogę się zebrać do nauki czytania i pisania skoro jeszcze mówić nie umiem za bardzo. Jedyna rzecz, za którą można dziękować to cyfry arabskie, które są tutaj na porządku dziennym także przynajmniej można bez problemu wsiąść do dobrego autobusu albo przeczytać cenę w sklepie.
                       Zaraz po przyjeździe zauważyłem, że niektóre chińskie słowa pochodzą z angielskiego. Troszeczkę "przechrzczone" na chiński, ale i tak łatwiej zapamiętać:

czekolada- chocolate                      qiǎo kè lì                czyt. ciao ke li
mikrofon- microphone                      mài kè fēng          czyt. mai ke fen
czołg- tank                                         tǎn kè                     czyt. tan ke
golf- golf                                             gāo ěr fū                czyt. gao er f


                        Pewnie jest więcej, ale nie znam albo nie mogę sobie przypomnieć. Jeśli ktoś zna to można dodać w komantarzu:)





 Spodobał Ci się ten artykuł???


Oto kilka podobnych, dotyczących kultury chińskiej:
Krótka wizyta w Syczuanie
Foshan- Świątynia Przodków
Chińska gościna




4 komentarze:

  1. hmm, to musi być troszeczkę dziwne - potrafić mówić, a nie posługiwać się znakami :) właściwie w znakach leży cała istota języka chińskiego...

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może to nasze przysłowie to dlatego tak brzmi, bo oni sami często się nie rozumieją? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe o tym nie pomyślałem;)
      ale wydaje się sensowne, no i prawdziwe przy okazji

      pozdrawiam

      Usuń
  3. Oj, jest jeszcze całe mnóstwo zapożyczeń z angielskiego, chociażby kele (cola, dwa trzecie tony) czy hanbao (hamburger, trzeci i pierwszy ton). Nie wspominając o nazwach własnych... Moim faworytem jest Mixixibi (rzeka Mississipi) :-)

    OdpowiedzUsuń