Ostatnie miejsce jakie udało mi się zobaczyć podczas tej wizyty w Hong Kong`u to tzw. Mong Kok, który również znajduje się w Kawloon`ie. Z tego, co do tej pory widziałem miejsce chyba najbardziej klimatyczne i odpowiadające moim wyobrażeniom na temat HK.
To bardzo urokliwa dzielnica, gdzie wreszcie widać zagęszczenie banerów reklamowych, czyli coś co zawsze mi się kojarzyło z tym miejscem. Poza tym mnóstwo bazarków, gdzie można kupić różne, najbardziej niecodzienne pamiątki np. mundur Armii Czerwonej. Pełny internacjonalizm, mnóstwo knajpek serwujących różną kuchnię, od tajskiej po koreańską.
Ulice podzielone są tematycznie. Tak, więc można znaleźć miejsca, gdzie sprzedaje się tylko kwiaty, rybki, ptaki, ubrania, elektronikę itd. Robiąc zakupy trzeba się ostro targować, początkowa cena może stanowić nawet 10-krotne przebicie wartości, także trzeba uważać. Ja na szczęście mam już trochę doświadczeń w tym względzie, więc nie daję się "za bardzo" nabić w butelkę:)
Mimo, że mój pobyt nie okazał się zbyt fortunny, głównie ze względu na pogodę, to każdemu mogę polecić zobaczenie tego miasta, bo zdecydowanie jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Podczas podróży w inne rejony Azji warto wygospodarować nawet 2 dni na to, żeby choćby "powąchać" klimatu tej strzelistej ku niebu metropolii z jednej strony, a klimatycznych uliczek czy bazarków z drugiej.
Przy tym trzeba, niestety, mieć na HK spory budżet. Jest to miejsce bardzo drogie. Piwo w pubie to lekko 30zł, kebab u Turka tyle samo. Oczywiście można podejść do sprawy po kosztach, ale nie zawsze się da. Mieszkając w Chinach, w dodatku trochę na uboczu, oczy świecą się na samą myśl o Subway`u, kebabie itd. Więc mimo, że jechaliśmy z zamiarem spróbowania kuchni chińskiej w wydaniu hk-oskim, które podobno rzuca inne światło na kuchnię chińską, to stołowaliśmy się głównie w miejscach, o których mowa powyżej:)
Hong Kong to miasto, które nigdy nie zasypia, życie toczy się tutaj w bardzo szybkim tempie. Jeśli kogoś pociągają takie klimaty, to polecam, jeśli nie, to polecam nawet bardziej:) W końcu trzeba poczuć ten zgiełk, atmosferę, żeby docenić zalety małego, chińskiego, 700 tysięcznego miasteczka:)
To, co mnie najbardziej interesowało, czyli wypad na Victoria Peak został odroczony do października, kiedy to kończy mi się wiza. Mam nadzieję, że wtedy pogoda dopisze...
Spodobał Ci się ten artykuł???
Oto kilka innych, dotyczących Hong Kongu i innych podróży:
Hong Kong- co zabaczyć? Nic, bo pada!
Hong Kong cz. 2
Hainan- chińskie Hawaje
Zatoka Halong
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz