piątek, 5 sierpnia 2016

Guilin za 20 yuanów

                        Guilin to miejsce w Chinach bardzo znane i lubiane, położone w prowincji GuangXi. W sumie nie tak daleko od Chengdu. No tylko trochę ponad 1000km w linii prostej, na chińskie warunki to niewiele:)
                        Wybraliśmy opcję podróży budżetowej, czyli 25 godzinny pociąg do Guilinu. Dla mnie, będąc szczerym, nie jest to jakiś wielki problem. Można wziąć książkę, piwo( w chińskich pociągach można pić alkohol, można także kupić alkohol). Na zmianę można pić piwo, pogadać z kimś, czytać książkę i spać. Kilka z tych czynności należy do moich ulubionych, więc 25godzin minęło jak z bicza strzelił.
                         Pierwsze co mnie uderzyło po wyjściu z pociągu to upał. Lekko 35 stropnii i błękitne niebo. Drugie, to tłum turystów. A trzecie to mała ilość obcokrajowców. Ja zachowuję się już jak typowy Chińczyk, kiedy widzę obcokrajowca szturcham najbliższą osobę  i mówię "e patrz obcokrajowiec!":)
                        Pociąg zajechał na miejsce po 17.oo, więc właściwie pozostało czasu tylko na kolację i krótki rejs po jeziorkach i rzeczkach, których tu mnóstwo. Nocne widoczki prezentowały się nieźle, w dzień mogłoby być trochę nudnawo. Na drugi dzień od rana ponad 4 godzinny rejs i oglądanie tego, co Guilin ma najlepsze, niezapominając o podziwianiu Chińczyków w akcji.











                      Ruch na rzece, niczym na autostradzie nad morze latem, dobrze, że nie ma bramek.



                     Sprzedawca owoców. Można kupić prosto z wody....




                       ...zwiedzanie, czyli podziwianie widoków za pośrednictwem smartphone'a...




                        ... akcja sprzątania świata....
















                        Wyjaśnienie tytułu posta. Na chińskim banknocie 20 yuanowym znajduje się widoczek właśnie z Guilinu, dlatego też w pewnym momencie na hasło przewodnika wszyscy wyciągneli 20stki i rozpoczęło sie pstrykanie fotek.
                       Dość długo próbowałem zobaczyć widok z banknotu w tym co widzę przed sobą, ale nie udało się:(


                      ...pożar na górze, czyli erupcja wulkanu...



                      Zrobienie pamiątkowego zdjęcia to w Chinach żmudny i pracochłonny proces. A wydawałoby się, że tylko nastolatki tak mogą...











Spodobał Ci się ten artykuł?



Oto kilka podobnych z wakacji 2014:
Wuyishan cz. 1
Wuyishan cz. 2
Wuyishan cz. 3
Wuyishan- epilog
Jinmen- złota brama do Tajwanu
Jinmen- refleksja i  więcej zdjęć

1 komentarz:

  1. Znalazłem literówkę :D "Lekko 35 stropnii i błękitne niebo." jednakże nie umniejsza ona jakości artykułu, który jest ciekawy. Świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń