Tylko 2 kilometry od wybrzeża Xiamen znajduje się mały archipelag wysp Jinmen, co jeszcze bardziej ciekawe archipelag ten należy do Republiki Chińskiej, czyli Tajwanu. Spoglądając na mapę wydaję się to wręcz dziwne, jednak w wyniku burzliwych lat 50tych XX wieku, kiedy to dochodziło do ogromych napięć między komunistami z Chin kontynentalnych, a nacjonalistami, którzy w wyniku wojny cywilnej musieli chronić się na wyspie Tajwan, doszło do podziału, który przetrwał aż do dzisiaj.
Jinmen przez wiele lat był miejscem koncentracji infrastruktury militarnej, co uniemożliwiało rozwój np. turystyki. Dopiero w 2003 roku otwarto archipelag dla turystyki i turystów z Chin. Rzeczywiście prom, którym plynąłem był wypełniony po brzegi. Część to turyści, a część Tajwańczycy, dla których najtańszą opcją dostania się np. do Taipej jest właśnie prom do Jinmen, a potem krajowy lot na wyspę Tajwan. Z kolei dla wielu obcokrajowców jest to najlepsza opcja, aby w związku z wymogami wizowymi raz na trzy miesiące opuścić Chiny.
Dla wszystkich, którzy podróżują po prowincji Fujian jest to, moim zdaniem, świetna opcja, żeby, choćby przez 1 dzień, poczuć klimat, teoretycznie podobnego, a w praktyce zupełnie innego kraju.
Ja planowałem zostać na 2 dni, jednak odstraszyły mnie ceny noclegów, które wahały się od 100- 150zł za hostel, do 400zł za pokój. Bardziej opłacało się wrócić:(
Mimo, że nie zobaczyłem wszystkiego, co mogłem, to jednak jestem bardzo zadowolony. Jinmen ma do zaoferowanie wiele atrakcji związanych z militarną stroną wyspy. Muzea broni, tunele itd. Wyspa jest połączona tunelami, co generalnie jest bardzo ciekawe. Jadnak po tym, co widziałem w Wietnamie, w Ho Chi Minh, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. To, co widziałem tam, naprawdę pozostaje w pamięci.
Największe miasteczko archipelagu to Jincheng liczące niewiele ponad 30 000 mieszkańców. Wspaniale dla odmiany znaleźć się w tak spokojnym i cichym otoczeniu. Co mnie zaskoczyło, to mnogość przeróżnych świątynek. Można je spotkać praktycznie na każdym rogu. Do tego, bardzo ciekawa architektura: wąskie uliczki, niewysokie budynki, kramy z różnymi różnościami, tworzą bardzo przyjemny klimat tego miejsca.
Co ciekawe, z wielu miejsc można wciąż obserwować wieżowce Xiamen. Mimo, że to tak blisko, to życie toczy się w innym tempie. Ludzie również są zupełnie inni. Pewnie dlatego, że to raczej głęboka prowincja(wystarczy spojrzeć na mapę). Jednak różnice widać gołym okiem. Ludzie uśmiechnięci, skorzy do pomocy. Zagadują, pytają a kto? a skąd? a po co? itd. W Xiamen porzuciłem już dawno możliwość pytania Chińczyków o drogę. Oni i tak nigdy nic nie wiedzą i tylko próbują jak najszybciej odprawić kogoś z kwitkiem. Do tej pory pamiętam te kilka razy, kiedy ktoś wiedział i pomógł:) Podczas tej wycieczki pytać trzeba było wiele razy, za każdym razem skutecznie, z uśmiechem i krótką pogawędką na tematy różne.
Kwatera główna wojska z czasów dynastii Qing. Powyżej więzień, poniżej narada i dowódca z żoną.
Spacer najdłuższym tunelem na wyspie, ponad 2 km.
Powyżej widać właśnie xiameńskie drapacze chmur:)
Powyżej budka telefoniczna. W tradycyjnym chińskim jinmen= 金門. I tak na wielu punktach infrastruktury publicznej:)
Spodobał Ci się ten artykuł???
Oto kilka innych:
Tunele pod Cu Chi
Muzeum Pozostałości Wojennych w Sajgonie
O co chodzi Tajwanem???
Chińska prowincja...
A byłeś na wyspie z Koxingą, pierwszym chińskim uchodźcą politycznym na Tajwan? to w sumie od niego datuje się w miarę regularną kolonizację wyspy Tajwan Chińczykami z Fukien. A historię o tym, jak to było z tajwańskim Jinmen to ci mogę opowiedzieć na PW, bo na komentarz ogólny to trochę niecenzuralna jest.
OdpowiedzUsuńBTW, żołnierze z obu Chin przepływają ten kanał pomiędzy wybrzeżem a wyspą kraulem, według uporządkowanej procedury, coby sobie w drogę nie wchodzić. Kiedyś jeszcze zostawiali propagandowe ulotki, czekoladki i papierosy, ale chyba im przeszło. Kiedyś też na plażach na obu brzegach stały spore głośniki - i się przekrzykiwały gdzie lepiej... Z tego okresu pochodzi diabelski młyn w Xiamen oraz wielkie napisy propagandowe wykute w skałach.
OdpowiedzUsuńPS. Jak ja tam byłam, to nie dało się uzyskać wizy do Chin na Jinmen, trzeba było odstawiać szopkę z wysyłaniem paszportu do Hongkongu/Tokio
oooo to bardzo ciekawe:D
OdpowiedzUsuńmasz jakieś posty o tej tematyce???
pozdr
W "szkicach". Usiłuję odzyskać zdjęcia z tej wycieczki, bo się tak złożyło, że w międzyczasie siadł mi laptop i wraz z kartą do aparatu :( A co to za wpis bez zdjęć, zwłaszcza z takiej okolicy... Nie obiecuję - ale we wrześniu powinnam mieć już odzyskane dane i czas aby posta sklecić do kupy, bo na chwilę obecną są to strzępy refleksji czekające na myśl przewodnią ( az mi temperament ostygnie, a irytacja na pewnego Tajwańczyka co spie..ł mi tą wycieczkę swą osobowością spadnie w rejony "lekko wkur..ny lotos kołyszący się na falach jeziora").. Będziesz pierwszym poinformowanym o tym wpisie :D
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że ten wpis będzie specjalnie dla mnie:)
Usuńtym bardziej nie mogę się doeczekać:D
pozdrawiam