Wokół mojej chińskiej "hacjendy", na bazarku, można spróbować wszelkich smakołyków. Szczególnie dużo różnego rodzaju miejscówek jest w porze śniadaniowej. Wtedy to naród budzi się do życia i potrzebuje energii na kolejną zmianę w fabryce, na budowie albo przy innym zajęciu.
Ja akurat dość rzadko z tego korzystam, bo nigdy nie mam z rana czasu. Przestawiam budzik o kolejne 10 minut, więc pozostaje mi jedynie na "umycie zębów"i dojazd na moją "zmianę".
Jednak ostatnio w niedzielę, mimo że to dzień wolny, wstałem, nie wiadomo czemu, o 9.oo i mogłem się wypuścić na chińskie śniadanie.
Tym razem wybór padł na "wielkiego noodla"- jest to moja nazwa robocza, bo nie wiem jak to nazwać po chińsku.
Po pierwsze Pani rozprowadza masę( pewnie woda, mąka i sól) po takim sporym naczyciu.
Następnie dodatki, czyli troszkę mięsa, więcej zieleniny- czegoś w rodzaju szczypiorku.
Potem taca wędruje do takiej maszyny ew. piekarnika.
Po kilku chwilach, z drugiej strony, wyjeżdźa prawie gotowe danie.
Przy pomocy skrobaczki Pani zbiera to, co nadaje się do zjedzenia.
Taki to trochę naleśnik. Poniżej efekt końcowy, z dodatkiem sosu sojowego.
Rzecz bardzo prosta, jak bardzo prosta tak samo smaczna. Wprawdzie 1 porcja jest trochę mała, ale za to cena niewygórowana (3-4 julki) więc można przyjąć więcej:)
Żeby mi się jeszcze zachciało wstawać 10minut wcześniej to byłoby wspaniale...
Spodobał Ci się ten artykuł???
Oto kilka podobnych dotyczących kuchni chińskiej:
Na chińskim bazarze
Że niby post kulinarny...
Prawie jak....
Krótka wizyta w Syczuanie
Wszystko wygląda pysznie !
OdpowiedzUsuńA takiego śniadania po za domem można tylko pozazdrościc ;)
ślina cieknie po same kostki...:P uwielbiam takie jedzenie!
OdpowiedzUsuńJest to przekąska z makaronu ryżowego, która nazywa się juanfen 卷粉 :) Podobne mamy w Yunnanie, popularne są też w Wietnamie.
OdpowiedzUsuńCo ja bym zrobił bez bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek:)
UsuńJutro spytam jak to tutaj nazywają..
pozdr
:)Było rano to brak zupy chmielowej Ci wybaczam.Jeden nawet dwa takie "naleśniki" nie są dużym wydatkiem jak piszesz.Do tego wszystkiego smaczne.
OdpowiedzUsuńZupa chmielowa z rana jakoś mi nie podchodzi,
Usuńco innego wieczorem:)
pozdrawiam
o cholera, chyba nigry tego wynalazku nie widzialem. Nalesnikow oczywiscie sporo, ale wtakiej wersji to jeszcze nie... poludniowa specjalnosc?
OdpowiedzUsuńpzdr
A to Ty nie urzędujesz w Guang`dongu???
UsuńJa w Henanie urzeduje, 2lata w Zhengzhou, i teraz 2gi rok w Pingdingshan. Cos mnie z tego Henanu wywiac nie moze, mimo ze na 3ciej uczelni juz robie...
Usuńpzdr
Pozdrowienia z Kambodży ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też są różne dziwne rzeczy ale bardziej makaronowe.
No ale jedzenie na ulicy bezapelacyjnie rządzi!
Pod tym względem Azja rządzi:)
Usuńu nas to tylko na kebaba można pójść:(
Tego ulicznego jedzenia to Ci szczerze zazdroszczę. Zjadłoby się takiego Wielkiego Noodle'a :D
OdpowiedzUsuńNo to musisz kiedyś wpaść i popróbować:)
Usuńpozdrawiam