Dokładnie rok temu moja noga stanęła, a dokładnie sam ją postawiłem na azjatyckiej ziemii. Pamiętam, że kiedy wychodziłem z samolotu w Hanoi buchneło na mnie takie gorąco, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem, a była chyba 8.oo rano.
Jak sobie teraz o tym pomyślę, to wydaje mi się, że to było dużo więcej niż tylko 365 dni temu. Napewno był to najbardziej ciekawy i pełny wyzwań rok w moim życiu.
Chyba nic nie daje tak wiele doświadczenia jak rzucenie siebie na głęboką wodę. Inna kultura, inni ludzie, język. Jakoś w praktyce okazało się, że wcale nie jest to takie straszne jak się na początku wydaje. Tak czy siak, w ciągu ubiegłego roku, na taką głęboką wodę, rzuciłem się, conajmniej ze 3 razy, więc nikt nie może powiedzieć, że to rok stracony.
Dzięki temu wiem, że "chcieć to móć" i jeżeli, w bliżej niesprecyzowanej przyszłości, znowu zachce mi się zmian, to ich po prostu dokonam.
Mam nadzieję, że kolejny rok będzie równie ciekawy. Tym razem nie planuję zmiany kraju posiedzenia, ale jak wiadomo, nigdy nic nie wiadomo:) Z drugiej strony napewno będzie więcej różnorakich podróży, więc i na blogu nie będzie wiało nudą,
pozdrawiam
Radek
Powodzenia na kolejny rok! I czekamy na nowe relacje :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! I oby jak najwięcej dobrego i ciekawego się działo..:)
OdpowiedzUsuńAle ten czas szybko leci.Niech się dzieje wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuń