Mam nadzieję, że udało mi się już pokazać, że wyspa Hainan jest pięknym zakątkiem świata, że jest na czym oko zawiesić, że pogoda dopisuje, że piasek jest biały, a woda niebieska. Jednym słowem wyspa owa jest dobrym miejscem na wczasy pod palmą.
W tym poście chciałbym jednak się skupić na czymś innym, co jest obecne na Hainanie w dość dużych ilościach, mianowicie na Chińczykach:) No, bo przecież Chińczyk na wakacjach, to też może być zjawisko ciekawe:)
Przed wyjazdem nie miałem w planach tego typu posta, jednak oświeciło mnie dość szybko. Po prostu "Chińczyk na wakacjach" potrafi zadziwić.
Zacznijmy od przewodnika wycieczki. Tak, była to zorganizowana wycieczka, autokar wypełniony Chińczykami, a do tego dwoje Białych. Taki dość ciekawy miks. Każdy może powiedzieć, że to słaba opcja, jednak była to okazja last minute, więc się zdecydowaliśmy i nie żałowaliśmy:)
Wracając do przewodnika, to miał na imię w wolnym tłumaczeniu z chińskiego na polski "Król kotów". Z takim imieniem to musiał być jakiś odjechaniec:)
Zaraz po bliższym poznaniu zyskał polską ksywę " sierściuch". Miał długie włosy, lekkie braki w uzębieniu, a po angielsku umiał tylko yes i no. Wiedzieliśmy na co się piszemy, więc spoko:D
I jeszcze jak ładnie zapozował do zdjęcia:)
Jako, że Hainan to chińskie Hawaje, to gdziekolwiek się nie spojrzy panują hawajskie uniformy. Ja osobiście lubię ten klimat, ale panowie ubrani w spodenki i w koszule, pozapinane pod samą szyję, wyglądali, delikatnie mówiąc, zabawnie. Z resztą jakoś brakowało im stylu, żeby ten ubiór nie wyglądał groteskowo:)
Powyżej Pan w pomarańczowym, po lewej wymiata, moim zdaniem:) A poniżej kolonia też nie gorsza:D
Panie jak to Panie trochę lepiej. Przynajmniej, z reguły, odpuszczały sobie hawajskie klimaty. Królowały za to wielkie kapelusze, co by chroniły przed słońcem, poza tym parasolki i inne narzuty, które przykrywały to, czego nie chronił kapelusz:)
Powyżej udało się namierzyć istoty z trochę bardziej odsłoniętym ciałem. Wolę nie wiedzieć czym może sie zakończyć takie lekkomyślne wystawienie się na działanie promieni słonecznych!!!
Poza tym co jakiś czas na plaży lądowali kosmici!!!!
Generalnie godziny na plaży upływały pod znakiem obserwowania jak zachowują się ludzie naokoło nas. Z resztą ani w wodzie ani na samej plaży nikt n pozostawał na dłuższą chwilę. Wyglądało to raczej, że każdy musi wejśc na plaże ew. po kostki do wody, zrobić kilka ładnych fotek, żeby mieć dowód swojej tam bytności i tyle. Także jak ktoś nie lubi zatłoczonych plaż to polecam Azję, tutaj opalenizna nie jest szeksy:)
Spodobał Ci się ten artykuł???
Spodobał Ci się ten artykuł???
Oto kilka podobnych:
Hainan- chińskie Hawaje
Hainan i "unikalne" lasy deszczowe
Chińskie zabawy na plaży [+18] Hong Kong- co zabaczyć? Nic, bo pada!
Oppa Gangnam Style
Chińskie Ciekawostki
Wycieczka musiała byc super :D
OdpowiedzUsuńA szczególnie z takimi ludźmi i przewodnikiem
Co prawda byłam na Hainanie, ale teraz żałuje, że nie byłam tam ze zorganizowaną wycieczką ;) ale gnębi mnie pytanie, co się stało z rosyjskimi turystami na Hainanie? :)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałem:)
UsuńMoże to nie sezon dla nich?
pozdr
:)
UsuńJa kiedyś tak obserwowałąm japonskich czy koreanskich turystow, którzy najpierw się smarowali kremem od stóp do głów, później zakłądali kapoki, płetwy, maski, czepki i inne pływaczki, wodoodporne aparaty i kamery upychali po kieszeniach w kąpielówkach, po czym wchodzili do wody po kolana i snurkowali..:-D to oczywiście byli ci najodważniejsi, pozostaki siedzieli na brzegu owinięci w ręczniki..:)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń