Chyba pierwszą rzeczą, która tutaj zaskakuje to SKUTERY.
Każdy sobie myśli, że to na pewno biedny kraj, pola ryżowe, ludzie smutni i nie wiadomo co jeszcze. A tu rzeczywistość wydaje się trochę inna. Jak tak sobie idę ulicą, to mam wrażenie, że chyba każdy Wietnamczyk ma swój skuter, i to nie na kredyt, jak to u nas w wyższej cywilizacji:), tylko za odłożone pieniądze.
Tak więc podstawowym środkiem transportu jest ON. I to nie tylko środkiem transportu dla ludzi: najwięcej widziałem 4 osoby na jednym. W wersji pierwszej matka i troje małych, naprawdę małych dzieci! W wersji drugiej czworo chyba nastolatków.Więc prawie jak samochód! ON służy również jako środek dostawczy: meble, zwierzęta, cegły, owoce, - luzik.
Wietnamczycy są generalnie dość niskiego wzrostu i bardzo szczupli, więc ON służy im również jako coś w rodzaju tapczanu. Parkuje, wyciąga się i w kimono i jeszcze pochrapują czasami!( wiem, bo słyszałem).
U nas jest tak, że królem drogi jest auto, a wszystko inne musi uważać, żeby przypadkiem nie mieć nieprzyjemnego z autem spotkania. Tutaj tak nie jest! Auto gdzieś tam się zawsze czai i wcale nie jest na uprzywilejowanej pozycji, a wręcz odwrotnie, wszyscy pojadą, wtedy może się ruszyć. Pisząc wszyscy mam na myśli skutery, rowery i ludzi- jeśli w ogóle oprócz mnie tutaj ktoś chodzi "z buta". W ogóle samochodów jest dość mało, głównie taksówki. A jak już jakieś się wypatrzy to zazwyczaj jest to jakaś limuzyna typu mercedes albo BMW. Hehe, ale naprawdę auta mają tutaj lekko mówiąc "przerypane". Przykładowo podróż do Starego Miasta (ok. 7 km w moim przypadku) trwa tyle samo taksówką co rowerem.
Z tego, co jestem w stanie sam wydedukować wydaje mi się, że podstawową przyczyną jest cena, a drugą darmowa klimatyzacja, a mówiąc prościej klimat, który dość skutecznie pozwala nabrać nienawiści do aut bez klimy. A tak pędząc na swojej Hondzie można się lekko schłodzić, ale też nawdychać spalin od innych, dlatego większość osób jeździ w maskach.
Reklama zrobiona:) Lato idzie, albo przyszło.. nie wiem... więc można się przesiąść na SKUTER!
Tak sobie czytam Twoje spostrzeżenia i przed oczami mam aż za dobrze znany mi obraz pod tytułem "ulice w Chinach". Sąsiedzi pod tym względem (i na pewno pod kilkoma innymi) zupełnie się nie różnią ;) Podczas mojego pobytu najwięcej udało mi się zobaczyć 4 osoby na jednym jednośladzie, jak mnie przebijesz to daj znać ;) Pozdrawiam cieplutko z zimnej i wietrznej dziś stolicy :) /~Wercia ;D
OdpowiedzUsuńHehe, moim challengem będzie przesiadka na skuter (póki co mam rower). Dzięki za komentarz
OdpowiedzUsuńWercia. Teraz wiem, że ktoś to czyta:D
Wietnam bez skuterów to nie Wietnam. Ludzie traktują ten środek transportu jak swoje drugie, zapasowe nogi.
OdpowiedzUsuń